Najsilniejszy duet za mocny dla Polaków

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FPtenis / Na zdjęciu: Piotr Matuszewski i Karol Drzewiecki
Materiały prasowe / FPtenis / Na zdjęciu: Piotr Matuszewski i Karol Drzewiecki
zdjęcie autora artykułu

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski pożegnali się z turniejem rangi ATP Challenger w czeskim Prościejowie. Polski duet musiał uznać wyższość najwyżej rozstawionych Matwe Middelkopa i Philippa Oswalda (5:7, 5:7).

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski rywalizowali wspólnie na początku sezonu. Wówczas udało im się wygrać turnieju rangi ATP Challenger w portugalskim Oeiras, natomiast na hiszpańskiej Teneryfie zostali zatrzymani dopiero w finale.

Od tamtej pory duet ten nie łączył ze sobą sił. Zmieniło się to jednak na początku czerwca, kiedy wystartowali wspólnie w imprezie rangi ATP Challenger w czeskim Prościejowie. W pierwszej rundzie zwyciężyli za sprawą super tie-breaka, ale w drugiej musieli uznać wyższość najwyżej rozstawionych Holendra Matwe'a Middelkoopa i Austriaka Philippa Oswalda (5:7, 5:7).

Początek spotkania obfitował w break pointy, których żadna ze stron nie mogła wykorzystać. Później sytuacja się uspokoiła, ponieważ oba duety zaczęły pewnie wygrywać gemy przy własnych podaniach. Tyle tylko, że do czasu.

Kluczowe przełamanie miało miejsce w jedenastym gemie. Wówczas przy drugiej szansie Middelkoop i Oswald dopięli swego i ostatecznie objęli prowadzenie w meczu, przybliżając się do miejsce w półfinale.

W II partii początkowo tylu break pointów nie było, ale oba duety również miały problemy. Dla Holendra i Austriaka ponownie kluczowy okazał się być gem numer 11. Jego wygrana oznaczała przełamanie i serwowanie na zwycięstwo w meczu. Mimo kłopotów faworyci zamknęli ten pojedynek i zgodnie z planem triumfowali.

ATP Challenger Prościejów:

ćwierćfinał gry podwójnej:

Matwe Middelkoop (Holandia, 1) / Philipp Oswald (Austria, 1) - Karol Drzewiecki / Piotr Matuszewski (Polska) 7:5, 7:5

ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty