Nieudany występ polskiego duetu w Poznaniu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Karolina Kiraga-Rychter/Enea Poznan Open / Na zdjęciu: Aleksander Błuś i Martyn Pawelski
Materiały prasowe / Karolina Kiraga-Rychter/Enea Poznan Open / Na zdjęciu: Aleksander Błuś i Martyn Pawelski
zdjęcie autora artykułu

Aleksander Błuś i Martyn Pawelski wspólnie przystąpili do rywalizacji w deblowym turnieju rangi ATP Challenger w Poznaniu. Jednak już w pierwszej rundzie musieli uznać wyższość Hiszpanów Oriola Roci Batalli i Nikolasa Sancheza Izquierdo.

W obecnym tygodniu trwa rywalizacja w turnieju rangi ATP Challenger w Poznaniu. Z tego powodu Aleksander Błuś oraz Martyn Pawelski podjęli decyzję, by po raz pierwszy w karierze wystąpić u swojego boku.

Nie był to jednak udany występ w wykonaniu Biało-Czerwonych. Już w pierwszej rundzie gry podwójnej Błuś i Pawelski zostali wyeliminowani. Lepsi od nich okazali się Hiszpania Oriol Roca Batalla oraz Nikolas Sanchez Izquierdo (6:2, 7:5).

W premierowej odsłonie Batalla i Izquierdo wypracowali sobie przewagę w czwartym gemie i po chwili było 4:1. Seta udało im się zakończyć przy serwisie rywali, bo przy piłce setowej zachowali więcej zimnej krwi i dokończyli dzieła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aryna Sabalenka wróciła do treningów. Czas na trawę

II partia przyniosła więcej emocji, ale w pierwszych czterech gemach raz po raz oglądaliśmy przełamania. W końcu sytuacja się opanowała i rywalizacja zrobiła się zdecydowanie bardziej zacięta.

W siódmym gemie to Polacy wypracowali sobie break pointa, ale wówczas się nie popisali. Chwilę później stracili jednak serwis i pojawił się spory problem. Hiszpanie serwując na zwycięstwo w meczu nie wypracowali piłki meczowej i to się zemściło. Batalla i Izquierdo ponownie stanęli przed szansą zakończenia pojedynku przy podaniu przeciwników i tym razem ta sztuka im się udała.

ATP Challenger Poznań:

I runda gry podwójnej:

Oriol Roca Batalla / Nikolas Sanchez Izquierdo (Hiszpania) - Aleksander Błuś / Martyn Pawelski (Polska, WC) 6:2, 7:5

Źródło artykułu: WP SportoweFakty