Iga Świątek nie miała szczęścia w losowaniu drabinki Wimbledonu 2024. Liderka światowego rankingu - mimo swojej pozycji - już w pierwszej rundzie trafiła na dość wymagającą rywalkę - Sofię Kenin, która na swoim koncie ma zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym. Na trawie ani Świątek, ani Kenin, nie radziły sobie jednak do tej pory spektakularnie.
Choć pojedynek Świątek - Kenin zapowiadał się na jeden z najciekawszych w drugim dniu wielkoszlemowego turnieju, organizatorzy zdecydowali nie rozgrywać go na korcie centralnym, a na korcie numer 1. W tym roku reprezentantka Polski każdy wielkoszlemowy turnieju rozpoczynała na obiekcie centralnym, ale tym razem będzie inaczej.
Zamiast tego we wtorek na korcie centralnym odbywają się trzy inne pojedynki. Właśnie tam sensacyjnie z turniejem pożegnała się Marketa Vondrousova. Obrończyni tytułu odpadła już w pierwszej rundzie po porażce z 83. zawodniczką rankingu WTA - Jessicą Bouzas Maneiro. Po nich na kort centralny wyszedł Novak Djoković w starciu z Vitem Koprivą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
Następnie terminarz przewidywał, że na tym obiekcie brytyjscy fani zobaczą swojego ulubieńca, Andy'ego Murraya, który kończy tenisową karierę. Murray wycofał się z turnieju singlistów, a w zamian na korcie centralnym zagra Jack Draper (28. zawodnik rankingu ATP) z reprezentantem Szwecji, Eliasem Ymerem.
Takie zestawienie nie spodobało się części kibiców, którzy na korcie centralnym woleliby zobaczyć liderkę kobiecego tenisa.
"Zabawne, że organizatorzy Wimbledonu postanowili zaplanować mecz z udziałem 28. zawodnika na świecie na korcie centralnym, podczas gdy mecz Igi Świątek z Sofią Kenin odbywa się na korcie 1. Wygląda na to, że nie ma sensu być numerem jeden na świecie" - czytamy w mediach społecznościowych.
"Co najmniej wątpliwa jest decyzja organizatorów w sprawie spotkania, które zostanie rozegrane w zastępstwie za mecz Murraya na korcie centralnym. Woleli wrzucić tam lokalnego tenisistę, zamiast pojedynku mistrzyń Wielkiego Szlema" - czytamy w innym wpisie.
Czytaj także: Wyjątkowy gość na Wimbledonie. Kamery go wyłapały