Jak iść, to na całość. 25-letni Przysiężny spadł w tym roku pod koniec siódmej setki rankingu, ale jest to sezon być może najlepszy w jego karierze, choć był już w ćwierćfinale turnieju ATP (2006) i zagrał w US Open (2007). A może być to sezon przełomowy, może być wyjściem do czegoś naprawdę wielkiego w historii polskiego tenisa.
Zwycięstwo głogowianina w turnieju o maksymalnej puli nagród dla cyklu ATP Challenger zdecydowanie wyprzedza wszystkie inne triumfy polskich tenisistów w zawodowych imprezach od czasów Wojciecha Fibaka (wygrał 15 turniejów). Polski tenis mężczyzn żyje!
Przysiężny, popularny "Ołówek", druga rakieta kraju, jest w doprawdy wyśmienitej formie. Serwuje znakomicie: spotkania w ćwierćfinale i finale kończył asami. W eliminacjach pokonał Tomasza Bednarka, ale w głównej drabince rozprawił się z czterema wyżej od siebie notowanymi rywalami, a można powiedzieć, że i z pięcioma (Robin Haase stracił ranking z powodu kontuzji, ale przed rokiem był 56.).
W oczy rzuca się niespotykana do niedawna u polskich tenisistów odporność psychiczna. Po latach stagnacji na wyższy poziom wszedł Łukasz Kubot, a jego śladem podąża teraz młodszy kompan z Krzyckiego Klubu Tenisowego we Wrocławiu. Nie jest dla Przysiężnego wielkim problemem sytuacja nawet 0-40 przy własnym serwisie.
Przeciw Bohliemu w niedzielnym finale widzieliśmy go w nowej, lepszej wersji. To Michał Waleczny, który ogranicza do minimum głupie błędy, spycha rywala do defensywy i szuka rozwiązań zakończenia akcji. Tak blisko był przez cały drugi set zyskania przełamania, a udało się przy 5:4. Cierpliwość popłaca.
Otwierającego seta uratować się nie dało. Serwując przy 2:2, piłka przetoczyła się po taśmie na aut i przewagę breaka miał Bohli. Szansa na powrót nadarzyła się już kilka chwil potem, ale szwajcarski przeciwnik podawał tak, że wiele zrobić się nie dało. Pretensje mógł mieć do siebie Polak jedynie wtedy, gdy trafiał w siatkę i aut przy kolejnych szansach na powrotne przełamanie.
Wydawało się po pasjonującej walce przy 3:2 w drugim secie, że człowiek tracący przy odbiorze okazję z 0-40 może się załamać. Ale nie Michał Waleczny. Prawie rozwalił rakietę, ale nie odrzucił jej. Poczekał na chwilę słabości rywala i przełamał go na seta.
Otwierająca partia była już polem zapaści psychicznej dla Bohliego i wielkim triumfem Przysiężnego. W końcu obsługa turnieju ocknęła się i przestała wpisywać do tablicy wyników imię Michael, w końcu Polak COŚ wygrał. W maju w imprezie World Tour w Belgradzie Kubot został zatrzymany dopiero w finale. Obaj mogą wystąpić teraz w Australian Open, a od poniedziałku być może w Salzburgu, ostatniej imprezie cyklu ATP Challenger - Przysiężny może tam zagrać jako tzw. Special Exempt.
IPP Open, Helsinki (Finlandia)
ATP Challenger Tour, kort twardy w hali, pula nagród 106,5 tys. euro
niedziela, 29 listopada 2009
finał gry pojedynczej:
Michał Przysiężny (Polska, Q) - Stéphane Bohli (Szwajcaria) 4:6, 6:4, 6:1