106 minut trwał pierwszy mecz Igi Świątek na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Polka w pierwszej rundzie odprawiła Irinę-Camelię Begu. O ile w pierwszej partii nie miała większych problemów (wygrała 6:2), w drugiej Rumunka wyżej zawiesiła poprzeczkę.
Begu prowadziła w drugim secie już 3:5, ale cztery kolejne gemy padły łupem numeru jeden rankingu WTA. Świątek spokojnie weszła w olimpijski turniej, choć przed kamerą nie ukrywała, że czuje pewne różnice w stosunku do Roland Garros - turnieju, który rozgrywa się na tych samych kortach.
- Było więcej napięcia niż zazwyczaj. Była to też pierwsza runda, więc dałam sobie poprawkę na to, że mam czas, aby wkręcić się w turniej. Jest trochę różnic, ale przy odpowiedniej koncentracji nie powinno mieć to żadnego znaczenia - przyznała.
A następnie przeszła do oceny sobotniego spotkania i zwróciła uwagę na jeden element. - Mój poziom gry falował, muszę dostosować swoją grę do tej wilgotności. Mączka klei się do piłek, te robią się cięższe i pojawia się więcej błędów. Wiem, co zrobiłam źle, więc po meczu spróbuję doszlifować te rzeczy - zapewniła.
Na koniec krótkiej rozmowy Świątek odniosła się do piątkowej ceremonii otwarcia, w której istotne role odegrali tenisiści - Rafael Nadal i Serena Williams.
- Cieszę się, że takie rzeczy się dzieją. To pokazuje, jak potężny jest tenis i jak tenisiści są inspirujący. Całą ceremonię uważam za sukces. Niesamowicie to wyglądało, nawet mimo że padał deszcz. Francuzi zrobili świetne show - skwitowała.
Czytaj także: Strój Świątek wywołał poruszenie w sieci. "Piękny"
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Raport z Paryża. "To było nieprzyjemne doświadczenie"