Nie był to najłatwiejszy początek turnieju olimpijskiego dla Igi Świątek. Polka co prawda wygrała 2:0 z Iriną-Camelią Begu, ale w drugim secie przegrywała już 3:5, aby ostatecznie triumfować w nim 7:5 (więcej TUTAJ).
Nerwy Igi Świątek
Oczekiwania od 23-latki są naprawdę ogromne. Niemal wszyscy liczą, że wywalczy ona złoty medal olimpijski, w końcu jest liderką światowego rankingu. To też może tworzyć pewną presję. Sobotnie spotkanie pokazało, że nie zawsze musi być prosto. Raszynianka w czasie konfrontacji kilka razy zaprezentowała swoje zdenerwowanie.
- Tę nerwowość było widać już na samym początku meczu, gdzie Iga prowadziła 2:0, a później straciła dwa gemy. Wówczas można było zauważyć pewne spięcie. Natomiast w pierwszym secie jej przeciwniczka zagrała odrobinę gorzej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Paula Kania-Choduń.
ZOBACZ WIDEO: U polskiego kolarza wykryto insulinę. "Nie dotrzymał terminu"
Była tenisistka podkreśla, że Rumunka w drugim secie zagrała już lepiej, jednocześnie wykorzystując błędy naszej zawodniczki. Dzięki temu wyszła nawet na prowadzenie 5:3. Później Świątek wskoczyła na swoje właściwe obroty i ostatecznie po blisko dwugodzinnym starciu zameldowała się w drugiej rundzie. - W tym momencie wyszła siła mentalna 23-latki - zaznacza nasza rozmówczyni.
Powody słabszej gry Świątek
Niektórzy mogą podejrzewać, że Polka nie zagrała na sto procent swoich możliwości, aby spokojnie rozłożyć siły. W opinii Kanii-Choduń nic takiego nie mogło mieć miejsca. - To jest tenis, a taka strategia może się bardzo szybko odwrócić. Według mnie Iga zawsze stara się zagrać najlepiej jak może w danym dniu. Nie może sobie na tym poziomie pozwalać na tego typu myślenie, gdyż może to być zgubne - twierdzi.
Brak spokojnej wygranej światowej liderki rankingu mógł także wynikać po prostu z racji zagrania dopiero pierwszego spotkania po przerwie po Wimbledonie. A z tego powodu jej rytm meczowy również może być lekko zachwiany. Nie bez powodu pierwsze potyczki często są trudniejsze od tych następnych.
Aczkolwiek była tenisistka twierdzi, że przed Świątek przynajmniej jeszcze jedno niełatwe starcie. - Nie ma kilku groźnych rywalek, jednak wiemy, jakie trudności ma Iga, grając, chociażby z Jeleną Ostapenko. Myślę, że jeśli dojdzie do tej konfrontacji, to będzie ona naprawdę ważna - podkreśla.
Polka z Łotyszką spotkać może się dopiero w ćwierćfinale. Wcześniej czekać na nią będzie przeciwniczka w drugiej rundzie. W niej zmierzy się z lepszą w starciu Nadia Podoroska (WTA 85) - Diane Parry (WTA 52). Ten pojedynek miał się rozpocząć w sobotę (27 lipca) w południe, ale z powodu opadów deszczu został przeniesiony na niedzielę.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Historyczny polski finał rozstrzygnięty! Koncert Magdy Linette w Pradze
- Ważna zmiana u Kamila Majchrzaka. "Do zobaczenia w tourze"