Puchar Davisa: Wypowiedzi kapitanów przed finałem

Ostatni akord sezonu 2009 będzie miał miejsce w dniach 4-6 grudnia w Palau Sant Jordi w Barcelonie. Broniąca tytułu Hiszpania w finale Pucharu Davisa zmierzy się z Czechami.

Albert Costa (Hiszpania): Moje odczucia są naprawdę pozytywne. Gramy w domu, będziemy mieli wsparcie naszej publiczności. Zespół wykonuje w tym tygodniu dobrą robotę. Wiem, że Czesi to wielki zespół i mamy przed nimi wiele respektu. Łatwo teraz ściągnąć z nich całą presję, bo nie są faworytami, ale właśnie z tego powodu spróbują wszystkiego, by z nami wygrać. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że będzie to starcie niezwykle skomplikowane. Nie mam żadnych zmartwień w związku z moimi zawodnikami. Byłem wprawdzie lekko zakłopotany bólami Verdasco, ale teraz czuje się już dobrze. To nie do uwierzenia, że dziewięć lat po tym, jak wygrałem Puchar Davisa jako zawodnik, wracam do Palau Sant Jordi jako kapitan. To jednak zupełnie inne odczucia.

Jaroslav Navrátil (Czechy): Nie zgodzę się, że nie ciąży na nas żadna presja, ponieważ po raz pierwszy w historii zagramy w finale. Nikt w nas nie wierzył, ale my pokonaliśmy Francję, Argentynę, a teraz mierzymy się z jedną z najlepszych ekip na świecie. Štěpánek i Berdych po ostatnim turnieju wzięli sobie po pięć dni wolnego, po czym rozpoczęliśmy przygotowania w kraju. Nasza przerwa to może i przewaga, ale Nadal i Verdasco byli przecież w rytmie meczowym, choć nie wiem w jakim nastroju są po porażkach w Londynie. Myślę, że znów małą szansę na grę ma Dlouhý, szósty deblista świata i dwukrotny w tym roku zwycięzca turniejów Wielkiego Szlema, gdyż trudno zmienić mi zwycięską parę deblową Berdych/Štěpánek. Czekam na ok. dwa tysiące naszych kibiców, ale z pewnością nie będzie ich tylu co w Poreču [w półfinale z Chorwacją], gdzie czuliśmy się jak w domu.

Komentarze (0)