W trakcie przegranego 4:6, 4:6 meczu z Keiem Nishikorim w II rundzie turnieju ATP Masters 1000 w Montrealu Stefanos Tsitsipas wyrzucił z trybun swojego ojca i trenera, Apostolosa. - Mój ojciec nigdy nie był zbyt mądry i dobry w radzeniu sobie z takimi sytuacjami i w próbach odczytania tego, co dzieje się na korcie. I to nie pierwszy raz, kiedy to zrobił. Jestem nim naprawdę zawiedziony - powiedział o tej sytuacji.
Zapytany bezpośrednio po meczu, czy rozważa zmianę trenera, tenisista z Aten uniknął odpowiedzi. Nazajutrz jednak podjął decyzję i postanowił, że ojciec nie będzie już jego szkoleniowcem.
- Z ciężkim sercem informuję, że moja współpraca z ojcem jako trenerem dobiegła końca. Wolę, aby on pozostał w swojej roli ojca i tylko ojca - poinformował, cytowany przez atptour.com.
- Filozofia uczy nas, że mądrość przychodzi poprzez zrozumienie naszych ograniczeń i przyznanie się do błędów - kontynuował. - W moim przypadku zdałem sobie sprawę, że źle zrobiłem, rozmawiając z ojcem w taki sposób. Tenis to nie tylko mecz, uderzenie czy występ trwający kilka sekund. To długa podróż pełna emocji, pasji i oczekiwań.
- W tym momencie frustracji było wiele błędów i pomyłek ze strony mojego trenera i ojca. Jako introwertyk mam tendencje trzymania w sobie emocji i budowania ich, dopóki nie osiągnę punktu krytycznego. Uważam się za cierpliwego, więc zaskoczył mnie fakt, że zareagowałem w taki sposób - dodał.
25-latek z Aten będzie teraz szukał nowego trenera. W przeszłości w roli konsultanta pomagał mu Mark Philippoussis, były ósmy singlista świata i dwukrotny finalista wielkoszlemowy.
"Szczęśliwy przegrany" postraszył faworyta. Miejscowy gracz na drodze Jannika Sinnera
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa Lewandowskiego na treningu. Co za technika!