Po kontuzji, której Hubert Hurkacz doznał w wielkoszlemowym Wimbledonie, rozegrał łącznie trzy turnieje. Zarówno w Montrealu, jak i w Cincinnati wygrał dwa mecze i odpadł na etapie ćwierćfinału. Z kolei w wielkoszlemowym US Open po raz kolejny nie przeszedł drugiej rundy, która stała się dla niego przeklęta.
Nasz tenisista musiał uznać wyższość niżej notowanego Australijczyka Jordana Thompsona - 6:7(2), 1:6, 5:7. Dzień po tej porażce trener Polaka Craig Boynton przekazał, że ich współpraca dobiegła końca.
"Co za wyjątkowa podróż przez ostatnie 5 lat. Doświadczyliśmy tak wielu niewiarygodnych wzlotów i tak bardzo się razem rozwinęliśmy, jednak czasami dobre rzeczy muszą się skończyć. Hubi i ja wspólnie uzgodniliśmy, że nasze drogi się rozejdą. Jestem bardzo wdzięczny za nasz wspólny czas. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział w moim życiu i możliwości, które nadejdą" - brzmiał wpis Amerykanina w mediach społecznościowych (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
"Podróż jedyna w swoim rodzaju. Jestem wdzięczny za wszystko, co osiągnęliśmy jako drużyna. Dziękuję!" - to z kolei słowa naszego tenisisty.
Doprowadził Hurkacza do 6. miejsca w rankingu
Polak i Amerykanin współpracowali ze sobą przez pięć lat. Wszystko zaczęło się w marcu 2019 roku, kiedy to Hurkacz pożegnał Rene Mollera i postawił na Boyntona. - Wykonaliśmy do siebie parę telefonów i umówiliśmy się na okres próbny w Indian Wells. Po raz pierwszy trenowaliśmy razem w zeszłą niedzielę. Poznałem jego rodzinę, która przyjechała tutaj razem z nim. To świetny młody człowiek, bardzo ambitny i spragniony sukcesów - wyznał Amerykanin w rozmowie z ATP Tennis Radio z 2019 r.
Od samego początku pod wodzą Boyntona nasz tenisista czynił regularne postępy. W maju 2019 roku zadebiutował bowiem w Top 50 światowego rankingu ATP. Z kolei już trzy miesiące później wygrał pierwszy turniej ATP 250 w amerykańskim Winston-Salem. Dzięki temu został pierwszym od 37 lat zawodnikiem z naszego kraju, który triumfował w turnieju tej rangi.
Hurkacz na kolejne sukcesy musiał poczekać do 2021 roku. Wówczas wygrał turniej rangi ATP Masters 1000 w Miami, co było jego największym osiągnięciem w karierze. Do tego jeszcze dołożył triumfy w ATP 250 w Delray Beach i Metz. Dotarł także do półfinału Wimbledonu i dzięki temu zadebiutował w Top 10 rankingu ATP oraz ATP Finals.
W kolejnym roku ponownie nie miał sobie równych w Miami, lecz tym razem w deblu. W singlowych zmaganiach triumf odniósł w turnieju rangi ATP 500 w Halle na kortach trawiastych, co było największym sukcesem na tej nawierzchni.
W poprzednim sezonie Hurkacz po raz drugi w karierze wygrał turniej rangi ATP Masters 1000, tym razem w Szanghaju. Do tego dołożył jeszcze końcowy triumf w Marsylii i ponownie uplasował się w Top 10 rankingu.
Mimo że w 2024 roku nasz tenisista wygrał jedynie imprezę rangi ATP 250 w Estoril, to 5 sierpnia został 6. zawodnikiem świata, osiągając najwyższe miejsce w karierze. Jednak 25 dni po tym osiągnięciu Polak zdecydował się na ogromną zmianę w swoim życiu.
Głosy o zmianie pojawiały się już wcześniej
- Być może gra naszego reprezentanta się nie poprawi, jeśli nie zmieni szkoleniowca. Powoli myślałbym nad takim rozwiązaniem - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Bartosz Ignacik z Canal+ Sport w marcu 2024 roku.
Tym samym wydaje się, że zmiana szkoleniowca przez Hurkacza była wyczekiwana przez część osób. Na taką decyzję pozytywnie zapatrywał się między innymi były tenisista, a obecnie ekspert Polsatu Sport, Dawid Olejniczak.
- Podchodzę do tego podobnie. Wydawało mi się, że już czas, żeby rozstać się albo dokooptować kogoś nowego do zespołu, mieć świeże, nowe spojrzenie. Moim zdaniem trener dał już Hurkaczowi maksimum i potrzeba efektu nowej miotły - podkreślił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kto za Boyntona?
Decyzja o zakończeniu współpracy sprawiła, że w najbliższym czasie Polak będzie musiał zająć się kompletowaniem zespołu. W głowie od razu pojawia się pytanie, kto może zostać następcą Amerykanina?
- Na pewno ktoś doświadczony, utytułowany. Ktoś, kto zjadł zęby na pracy z zawodnikami na najwyższym poziomie, to nie może być człowiek anonimowy. Znając Huberta, pewnie to będzie obcokrajowiec - stwierdził nasz rozmówca.
Olejniczak nie ma także wątpliwości, że pod wodzą nowego trenera 7. obecnie tenisista świata może zrobić progres. - Ktoś, kto zna się na tenisie widzi, że, mimo iż jest to zawodnik światowej klasy, to są rzeczy, które można poprawić. Oczywiście nie o 100 czy 70 procent, ale jedną rzecz o 10, inną o 15, kolejną o 5 i już na tym poziomie to robi różnicę - ocenił.
Hurkacz skończy sezon? "Może warto"
Dla Polaka powrót do gry po pierwszej w karierze poważnej kontuzji nie był łatwy. Sam w końcu wyznał, że po tym, jak w jednym dniu rozegrał dwa spotkania, a w następnym kolejny trzysetowy pojedynek, ciało "dostało" w kość. Właśnie od tego czasu był zmęczony i obolały, a mimo to zaliczył jeszcze występy w Cincinnati i Nowym Jorku.
Olejniczak nie ma wątpliwości, że jego powrót powinien wyglądać inaczej. - Wydaje mi się, iż błąd został popełniony w tym, że po tej kontuzji "wimbledońskiej" Hubert grał za dużo. Wystąpił i w Montrealu i w Cincinnati, moim zdaniem za szybko i za dużo zaczął grać po tej operacji łąkotki. Pytanie, kogo to był błąd, czy trener kazał grać, czy on sam chciał. Nie mamy takich informacji, więc ciężko kogokolwiek winić - podsumował.
Ponadto były tenisista, a obecnie ekspert jest zdania, że Hurkacz powinien zastanowić się nad kolejnymi miesiącami trwającego sezonu. W końcu opcją jest, by w kolejnych miesiącach skupił się na regeneracji po poważnej kontuzji.
- Na pewno ważne jest teraz, żeby Hurkacz doszedł do siebie, bo wydaje mi się, że nie jest gotowy jeszcze do trudów rywalizacji. Być może nawet warto odpuścić sezon, nie grać nic do końca, żeby od początku nowego ruszyć z pełną parą - zauważył nasz rozmówca.
Do końca roku pozostały jeszcze dwa większe turnieje rangi ATP Masters 1000 w Szanghaju i Paryżu, a do tego impreza ATP Finals, do której Polak najprawdopodobniej nie uzyska kwalifikacji. Ważny może być dla niego występ w Chinach, gdzie będzie bronił tytułu i punktów rankingowych.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty