Iga Świątek: - To nie jest dla nas proste i łatwe.
Coco Gauff: - Przede wszystkim nie jest to dla nas zdrowe.
Stan Wawrinka: - To jest czyste szaleństwo.
Andy Roddick: - Totalny bałagan. To wygląda jak amatorka.
To tylko niektóre z ostatnich wypowiedzi obecnych lub byłych tenisistów o decyzjach organizatorów podczas turniejów Wielkiego Szlema, które doprowadziły do absurdalnych wydarzeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
Podczas trwającego US Open tak ustalono terminarz, że pojedynek Qinwen Zheng z Donną Vekić zakończył się około godz. 2:20 w nocy czasu nowojorskiego. Tym samym pobito rekord, jeśli chodzi o najpóźniejszą porę zakończenia pojedynku kobiet w historii US Open.
Z kolei czterosetowa rywalizacja Alexandra Zvereva z Tomasem Martinem Etcheverrym skończyła się o godz. 2:35. Gdyby doszło do piątej partii, mielibyśmy kolejny rekord wszech czasów.
- Kiedyś w Acapaulco skończyłem mecz o 4:55, więc już taki rekord posiadam. Nie chcę kolejnego - skomentował niemiecki tenisista.
Startowały po północy
Z podobnymi okolicznościami musiała sobie radzić Aryna Sabalenka. Jej mecz III rundy z Jekateriną Aleksandrową rozpoczął się już po północy i była to najpóźniejsza pora rozpoczęcia spotkania na kortach Flushing Meadows w historii.
"Wrócić o 3 w nocy, wstać o 12. Nie tak źle" - napisała z przekąsem na serwisie "X" białoruska tenisistka.
Got back at 3am , woke up at 12Not that bad
— Sabalenka Aryna (@SabalenkaA) August 31, 2024
Tenisiści tracą cierpliwość, bo podczas trwającego US Open sytuacja wymknęła się spod kontroli. Wszystko przez decyzję organizatorów, którzy wprawdzie początek sesji wieczornej zaplanowali dość wcześnie (godz. 19:00 czasu lokalnego), ale w planie gier pojawiły się dwa mecze - po jednym z turnieju kobiet i mężczyzn.
Problem w tym, że ta godzina i tak ulega opóźnieniu, choćby ze względu na warunki atmosferyczne (czytaj: deszcz) panujące w sesji dziennej. Ponadto wiele czasu zajmuje wyproszenie fanów po pierwszym meczu i wpuszczenie kolejnych na trybuny - bywa, że trwa to nawet 1,5 godziny.
Grali do świtu
To tylko sprowokowało więcej sytuacji, które w tym roku widzieliśmy już w Australii czy Paryżu. Podczas French Open mecz Novaka Djokovicia z Lorenzo Musettim zakończył się o godz. 3:07 nad ranem, z kolei w Melbourne Danił Medwiediew zszedł z kortu 32 minuty później i jego mecz z Emilem Ruusuvuorem był najpóźniej zakończonym pojedynkiem w historii Wielkich Szlemów.
- Myślę, że pewne rzeczy można było rozwiązać inaczej. Wygranie meczu o trzeciej nad ranem ma w sobie coś pięknego, ale tylko wtedy, gdyby to był finał, a tak nie jest. Kiedy o drugiej w nocy rozgrywasz akcje składające się z więcej niż 20 uderzeń… kto gra o drugiej w nocy?! - pytał po spotkaniu Serb.
Duża część tenisistów narzeka, że tak późne pory rozgrywania meczów wpływają na ich kolejny dzień i zaburzają regenerację. Na wpisy internautów, że przecież po meczu mogą szybko położyć się spać, odpowiedział już podczas Rolanda Garrosa Casper Ruud.
- Skończyłem mecz o 1 w nocy. Potem mam zajęcia na rowerze, obowiązki medialne, wanna z lodem, prysznic, kolacja i fizjoterapia. Jest dwie godziny po meczu a ja jeszcze nie mogę iść spać - pisał w social mediach Ruud.
- Przecież po swoim meczu Novak położył się pewnie około godz. 6 rano - dodawał Carlos Alcaraz po meczu Serba w Paryżu.
Kibice muszą zrozumieć, że koniec meczu to nie koniec obowiązków. Cytowany na wstępie tego tekstu Andy Roddick zaapelował do władz ATP, WTA i ITF o reakcję.
The tennis scheduling situation is a total mess. It looks so amateurish having matches going on at 2,3 4am Sort it out @usopen @AustralianOpen @Wimbledon @rolandgarros @atptour @WTA @ITFTennis
— Andy Murray (@andy_murray) September 2, 2024
Podobnie uważa stowarzyszenie Professional Tennis Player Association.
- Takie wydarzenia, jak "najdłuższy mecz w historii", "najpóźniej zakończony mecz w historii" są jednak przez nich dziwnie celebrowane w mediach społecznościowych. A tutaj nie ma czego świętować, trzeba to miarkować - powiedział dyrektor wykonawczy stowarzyszenia Ahmad Nassar.
Nowy regulamin, ale... małym druczkiem
Jak bronią się władze i dlaczego nie chcą rozpoczęcia sesji wieczornej godzinę wcześniej?
- Uznaliśmy, że to niesprawiedliwe wobec naszych kibiców. Dla większości z nich dotarcie na trybuny nawet na godz. 19 jest trudne - odpowiadała dyrektorka turnieju US Open Stacey Allaster podczas ubiegłorocznej konferencji prasowej.
Przypomnijmy, że już na początku roku władze ATP i WTA wydały oświadczenie, które miało udowodnić, że traktują poważnie zdrowie tenisistów. Ogłoszono w nim przede wszystkim, że mecze nie mogą rozpoczynać się po godz. 23:00, a jeśli nie rozpoczną się do 22:30, mogą zostać przeniesione na inny kort.
Brzmiało to bardzo optymistycznie, jednak przy tzw. nowym regulaminie dodano małym druczkiem, że w wyjątkowych okolicznościach organizatorzy mogą wnioskować do ATP/WTA o zgodę na odstępstwa ze względu na "lokalne tradycje kulturowe czy łagodzące okoliczności". To sprawiło, że w praktyce regulamin nie musi być egzekwowany.
Organizatorzy zapewniają, że zdaniem samych zawodników nie ma nic lepszego niż mecz w sesji wieczornej na korcie im. Artura Ashe'a. Problem w tym, że przypomina to "wylewanie dziecka z kąpielą".
- Rozumiem, że musimy dostosować się do nadawców i innych spraw, ale poprosiłam również WTA o dane, aby sprawdzić, czy ludzie oglądają mecze, które rozpoczynają się po 22.00. Nic nie dostałam, a dzięki temu łatwiej byłoby zrozumieć, czy tak późne granie ma sens - grzmiała już przed rokiem Iga Świątek na turnieju w Montrealu, gdy miała za sobą serię meczów kończących się po północy.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Albo poprawiła dotychczasowy?
Bo jeśli nie, to znaczy, że się nie rozwija.
A skoro tak, to się cofa w porównaniu Czytaj całość