Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) przeprowadziła śledztwo po tym, jak podczas marcowego turnieju Indian Wells wykryto u Jannika Sinnera zakazany środek dopingujący. Druga próbka, pobrana osiem dni po pierwszej, również potwierdziła obecność clostebolu.
Lider rankingu ATP został zawieszony, ale szybko złożył odwołanie, które przyniosło skutek. Tenisista wyjaśnił, że substancja trafiła do jego organizmu przypadkowo - przez fizjoterapeutę, który użył sprayu zawierającego clostebol na swoje skaleczenie, a następnie wykonywał zabiegi na Włochu.
ITIA zaakceptowała te wyjaśnienia i unieważniła karę, lecz sprawa trafiła do Światowej Agencji Antydopingowej. WADA miała 21 dni na podjęcie decyzji o ewentualnym złożeniu odwołania do Międzynarodowego Trybunału ds. Sportu (CAS) i tego nie zrobiła (---> WIĘCEJ TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 838 metrów pod ziemią! Niezwykła przygoda siatkarzy
Po upływie tego czasu wydawało się, że to już koniec zamieszania, jednak według portalu "UbiTennis" WADA poprosiła o przedłużenie terminu na analizę dowodów. Organizacja chce dokładniej zbadać wszystkie okoliczności, co oznacza, że sprawa nie jest jeszcze definitywnie rozwiązana.
Jannik Sinner, który od czerwca przewodzi w rankingu ATP, znajduje się w bardzo dobrej formie. Włoski tenisista wygrał Australian Open na początku roku, a niedawno triumfował również w US Open, pokonując w finale Taylora Fritza.