W sierpniu środowisko tenisa obiegły szokujące informacje na temat lidera rankingu ATP Jannika Sinnera. W marcu startował on w prestiżowym turnieju w Indian Wells, docierając do półfinału imprezy. W jego organizmie wykryto wówczas niewielkie stężenie clostebolu. Jest to steryd stosowany w celu zwiększenia masy mięśniowej.
Po ośmiu dniach od Włocha pobrano drugą próbkę i ona również potwierdziła obecność zakazanej substancji. Sinner został wówczas zawieszony z trybem natychmiastowym, jednak złożył skuteczny protest i mógł kontynuować swoje starty w tourze.
Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) przeprowadziła śledztwo w tej sprawie, którego efektem było ustalenie, że zakazana substancja znalazła się w organizmie tenisisty za sprawą działań fizjoterapeuty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz
Od tej decyzji mogła odwołać się Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Jednak w ciągu 21 dni organizacja kierowana przez Witolda Bańkę nie zdecydowała się złożyć odwołania do Międzynarodowego Trybunału ds. Sportu (CAS).
Taki ruch WADA oznacza, że Sinner został oczyszczony ze wszystkich zarzutów dotyczących dopingu. Został prawomocnie uniewinniony.
To zresztą nie jest zaskoczenie, bo WADA nie sprzeciwia się decyzjom niezależnych agencji, a taką jest (ITIA).
Jak ustalono w śledztwie, fizjoterapeuta współpracujący z Sinnerem zastosował na swoje skaleczenia spray bez recepty, który zawierał w swoim składzie clostebol, a potem przystąpił do zabiegów na tenisiście.