W 2020 roku Magda Linette (WTA 43) zdobyła w Hua Hin swój drugi tytuł w głównym cyklu (z pierwszego cieszyła się w 2019 w nowojorskim Bronksie), dlatego słynny tajlandzki kurort kojarzy się jej z dobrymi wspomnieniami. W tym sezonie Polka zawitała tutaj już po raz drugi. W styczniu wyeliminowała ją późniejsza mistrzyni, Rosjanka Diana Sznaider. Nasza tenisistka liczyła na korzystniejszy rezultat we wrześniowej edycji tych zawodów.
Pojedynek z Łesią Curenko (WTA 92) zdawał się być dobrą okazją do rozpoczęcia realizacji tych planów. 35-letnia Ukrainka została w ostatnim czasie mocno doświadczona przez problemy zdrowotne. Z tego względu nie mogła złapać odpowiedniego rytmu i mocno spadła w rankingu WTA. Nasza reprezentantka miała z nią co prawda przed wtorkowym meczem bilans 1-2 na zawodowych kortach, ale w Hua Hin była faworytką.
Początek meczu był bardzo wyrównany. Obie panie miały sporo break pointów, dlatego pewne było, że przewagę osiągnie ta, która jako pierwsza uspokoi nerwy i ustabilizuje grę przy własnym podaniu. W pierwszej części seta tenisistki przeplatały dobre uderzenia prostymi błędami, dlatego doszło do całej serii przełamań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
W drugiej fazie partii otwarcia sytuacja na korcie stała się jaśniejsza. Od stanu 3:2 bardzo dobrze prezentowała się 32-latka z Poznania. Turniejowa "czwórka" dostrzegła, że Curenko ma problemy z poruszaniem się. Ukrainka po każdej dłuższej wymianie łapała się za okolice pachwiny i starała się spowalniać grę. Linette zredukowała liczbę błędów i mądrze prowadziła wymiany. Wywalczyła przełamania w szóstym i ósmym gemie, dzięki czemu pewnie zamknęła seta rezultatem 6:2.
Curenko wykorzystała przerwę między setami, aby udać się do toalety. Po wznowieniu gry zrobiła coś, czego nie udało się jej dokonać w całej premierowej odsłonie, czyli utrzymała serwis. Następnie, przy stanie 1:1, mądrze zagrała na returnie. Wypracowała bowiem break pointa, a kończący forhend po linii dał jej przełamanie i prowadzenie w partii.
W kolejnych gemach doszło do powtórki z pierwszego seta. Kibice obejrzeli bowiem całą serię przełamań. Zakończyła się ona utrzymaniem podania przez naszą reprezentantkę i wyjściem na 4:3. Następnie Linette postarała się o kolejnego breaka i prowadziła już 5:3. Nie poszła jednak za ciosem i nie wyserwowała zwycięstwa.
Curenko walczyła do samego końca. Odrobiła breaka, a w dziesiątym gemie obroniła serwis i doprowadziła do stanu po 5. Ale końcówka należała do Linette, która nie dała sobie odebrać podania w jedenastym gemie. Po zmianie stron Polka wypracowała dwa meczbole i natychmiast wykorzystała pierwszą szansę. Po godzinie i 53 minutach wygrała ostatecznie 6:2, 7:5.
Zwycięska Linette awansowała do II rundy turnieju w Hua Hin. Jej kolejną przeciwniczką będzie w czwartek (19 września) Słowaczka Rebecca Sramkova (WTA 102) lub Tajka Mananchaya Sawangkaew (WTA 195), która udanie przeszła przez dwustopniowe eliminacje.
Zmagania w głównej drabince zawodów Thailand Open potrwają do niedzieli (22 września). Triumfatorka turnieju singla otrzyma 250 punktów do rankingu WTA oraz czek na sumę 35,2 tys. dolarów.
Thailand Open, Hua Hin (Tajlandia)
WTA 250, kort twardy, pula nagród 267 tys. dolarów
wtorek, 17 września
I runda gry pojedynczej:
Magda Linette (Polska, 4) - Łesia Curenko (Ukraina) 6:2, 7:5