Turniej rangi ATP 1000 w Szanghaju nie poszedł po myśli Francesa Tiafoe. 17. tenisista światowego rankingu ATP po nieudanym występie w Tokio, gdzie nie wygrał nawet meczu, tym razem odpadł już w trzeciej rundzie.
Amerykanin, który w Chinach został rozstawiony z numerem 13., musiał uznać wyższość Romana Safiullina. Rosjanin zwyciężył po ponad trzech godzinach rywalizacji 5:7, 7:5, 7:6(5).
O tym spotkaniu zrobiło się jednak głośno nie z powodu niespodziewanego rezultatu, a skandalu, do którego doszło po jego zakończeniu. Tiafoe po tym, jak podziękował za grę rywalowi, zaczął wyzywać sędziego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
"Pie**** się człowieku! Ty pie******* idioto spi******** mecz" - krzyczał kilkukrotnie w stronę arbitra tego meczu, któremu oczywiście nie podał ręki.
Skąd taka reakcja Amerykanina? Otóż była ona efektem decyzji sędziego, który przy stanie 5:5 w tie-breaku decydującego seta ukarał Tiafoe zabraniem pierwszego serwisu z uwagi na przekroczenie limitu czasu na jego wykonanie.
Zachowanie 26-latka jest teraz szeroko komentowane przez tenisową społeczność. Praktycznie pewne jest, że tenisista nie uniknie kary za swoje zachowanie, o którym trąbi już cały świat.