Andriej Rublow obecnie bierze udział w turnieju ATP w Bazylei, gdzie pewnie awansował do 1/8 finału po zwycięstwie 6:3, 6:2 (---> RELACJA) nad Portugalczykiem Nuno Borgesem. Jednak jeszcze kilka tygodni temu sytuacja wyglądała dla Rosjanina zupełnie inaczej. Jak sam niedawno ujawnił, musiał przejść nagłą operację.
Po odpadnięciu z US Open na początku września, Rublow zaczął odczuwać silny ból w okolicach pachwiny. Podczas jednej z konferencji prasowych opowiedział o szczegółach tego trudnego okresu.
- Nie wiem, jak to powiedzieć delikatnie, ale mogę to opowiedzieć w zabawny sposób: Prawie straciłem swoje jądro - wyznał tenisista, śmiejąc się.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Choć Rublow potrafił mówić o całej sytuacji z humorem, była ona bardzo poważna. - Miałem ogromne szczęście, ponieważ mówi się, że masz tylko pięć lub sześć godzin, kiedy krew przestaje płynąć i wtedy trzeba amputować - wyjaśnił zawodnik.
- Nagle poczułem ból w brzuchu i nieco niżej. Kiedy próbowałem trenować na korcie, nie mogłem się prawidłowo poruszać - wyznał tenisista. W wyniku tych dolegliwości udał się do szpitala w Barcelonie, gdzie stwierdzono poważny problem i zakwalifikowano go jako pilny przypadek.
Operacja trwała około trzech lub czterech godzin i dzięki szybkiej interwencji lekarzy udało się uniknąć najgorszego. - Ostatnią rzeczą, jaką zrobiłem przed operacją, było podpisanie dokumentu, w którym zgodziłem się na amputację mojego jądra - zaznaczył Andriej Rublow.
Amputacja nie była jednak konieczna i kilka tygodni po później rosyjski tenisista wrócił na kort, mogąc teraz w pełni skoncentrować się na grze.