Świat obiegły informacje na temat skandalicznych wydarzeń, które miały miejsce w londyńskim więzieniu Wandsworth. Według ustaleń "The Times" pracujący tam funkcjonariusze mieli się dopuszczać aktów przemocy wobec osadzonych, czym "chwalili się" na wspólnym czacie na Whatsappie. Do opisów mieli dołączać również zdjęcia.
Do grupy tej należało 27 funkcjonariuszy, w tym jego szef oficer Armin Naroozi. Proceder ten miał już miejsce w 2022 roku, kiedy w więzieniu tym przebywał przez cztery tygodnie Boris Becker. Legendarny tenisista został skazany na 2,5 roku za ukrycie aktywów o wartości 2,5 miliona funtów podczas postępowania upadłościowego. W areszcie w Huntercombe, gdzie został przeniesiony z Wandsworth, spędził jednak osiem miesięcy.
Postać byłego tenisisty od razu przykuła uwagę funkcjonariuszy. Naroozi miał relacjonować, że Becker "wyglądał na przestraszonego, kiedy wszedł". Inny ze strażników od razu podsunął przełożonemu pomysł. "Uderzy go pan pięścią w twarz? Byłoby świetnie. Bardzo bym chciał to zobaczyć" - brzmiała wiadomość.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Okazuje się, że Becker nie miał pojęcia na temat czatu, który prowadzili funkcjonariusze. Rzecznik byłego tenisisty stwierdził nawet, że Niemiec nie ma złych wspomnień z pobytu w Wandsworth. "Personel więzienny zawsze zachowywał się wobec niego przyzwoicie i z szacunkiem" - skwitował.
"The Times" postanowiło poprosić o komentarz więzienie oraz wspomnianych strażników. Rzeczniczka aresztu stwierdziła, że "było to nikczemne zachowanie, które plami ciężką pracę zdecydowanej większości naszego personelu więziennego". Dodała, że obaj funkcjonariusze stracili pracę w ubiegłym roku. Naroozi powiedział z kolei, że ma wyrzuty sumienia z powodu tego, jak traktował osadzonych.