W pierwszym spotkaniu WTA Finals w grze pojedynczej Aryna Sabalenka zmierzyła się z Qinwen Zheng, ponownie potwierdzając swoją dominację nad rywalką z Chin. Białorusinka wygrała spotkanie 6:3, 6:4, a w całym spotkaniu byliśmy świadkami dwóch przełamań na korzyść Sabalenki - oba okazały się kluczowe.
Liderka rankingu WTA z Chinką Zheng zmierzyła się już po raz piąty, w tym po raz czwarty w 2024 roku. Sabalenka wciąż może pochwalić się nieskazitelnym bilansem przeciwko tej tenisistce, choć nie ukrywa, że Zheng wysoko stawia jej poprzeczkę.
- Jest świetną zawodniczką. Zawsze toczymy zacięte pojedynki. Gra agresywny tenis, zmuszając mnie do podjęcia ryzyka. Jestem bardzo zadowolona z pierwszego zwycięstwa, ponieważ to bardzo trudna przeciwniczka - przyznała Sabalenka podczas pomeczowej konferencji prasowej.
Liderka rankingu nie kryje, że wysoko mierzy jeśli chodzi o turniej w Rijadzie, który kończy bardzo udany dla niej sezon 2024. Do swojego dorobku chciałaby dopisać zwycięstwo w WTA Finals.
- To znaczyłoby dla mnie wszystko. To jedno z moich marzeń. Naprawdę ciężko pracowałam przez ostatnie lata, od samego początku mojej kariery. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła unieść to piękne trofeum - powiedziała.
Kolejny mecz w WTA Finals Sabalenka rozegra w poniedziałek, a jej przeciwniczką będzie Jasmine Paolini.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent