W sierpniu ujawniono, że Jannik Sinner, lider światowego rankingu ATP, uzyskał w marcu pozytywny wynik testu na obecność sterydów anabolicznych. Clostebol, zakazana substancja, miał dostać się do jego organizmu przypadkowo podczas masażu, gdy fizjoterapeuta użył sprayu na skaleczony palec. Włoch wyjaśnił, że było to nieświadome działanie.
Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA) zdecydowała, że nie doszło do celowego naruszenia przepisów i nie zawiesiła tenisisty. Jednak Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) odwołała się od tej decyzji, domagając się kary od jednego do dwóch lat zawieszenia. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie ma wydać ostateczne orzeczenie na początku 2025 roku.
Andrea Gaudenzi, przewodniczący ATP Tour, odniósł się do tej sytuacji podczas turnieju ATP Finals w Turynie. - Dowiedziałem się o tej sprawie dzień wcześniej niż reszta. Szczerze mówiąc, cieszę się z tego. Naprawdę dziękuję ITIA za celowe trzymanie mnie i całego naszego zespołu w niewiedzy, ponieważ tak właśnie powinno być. Śledztwo musi toczyć się niezależne. To był szok, ale Sinner złożył wyjaśnienia - wytłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Kontrowersje wokół sprawy wzbudziły dyskusję w środowisku tenisowym. Wielu graczy czy ekspertów krytykowało sposób, w jaki przekazywane były informacje o uniewinnieniu lidera światowego rankingu.
- Uważam, że był to uczciwy proces. Naprawdę odbywał się zgodnie z zasadami i przepisami. Być może można było lepiej się komunikować. To jest coś, do czego namawiałbym każdą zaangażowaną stronę, aby następnym razem lepiej pracowała - ocenił Gaudenzi.
Na ten moment fakt jest taki, że Sinner ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Nie dość, że wspiął się na szczyt rankingu, to wygrał jeszcze dwa turnieje wielkoszlemowe (Australian Open i US Open), a także m.in. ATP Finals.