Nowy trener Igi Świątek wiedział o wszystkim. "Iga powiedziała o tym Wimowi"

PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Wim Fissette
PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Wim Fissette

Wim Fissette, nowy trener Igi Świątek wiedział o zamieszaniu dotyczącym niedozwolonej substancji w zanieczyszczonym leku przyjmowanym przez Igę jeszcze przed podjęciem współpracy. - Relacje w sztabie oparte są na zaufaniu - podkreśla Paula Wolecka.

W tym artykule dowiesz się o:

Menadżerka PR Igi Świątek zaznacza, że zaufanie jest szczególnie istotne w relacji z trenerem głównym. - Iga, zanim przystąpiła do jakichkolwiek rozmów o pracy, powiedziała Wimowi o całej sytuacji. Chciała, żeby sam mógł podjąć decyzję o współpracy, mając pełną wiedzę. Jak już wiadomo, Wim zdecydował się na dołączenie do zespołu - zaznacza Wolecka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać

Belg Fissette zastąpił na stanowisku trenera Polki Tomasza Wiktorowskiego. - Pojawiło się bardzo dużo spekulacji i insynuacji... Zdecydowanie za dużo biorąc pod uwagę, że komunikat, który został wydany, bardzo precyzyjnie definiuje naszą decyzję. Wystarczy go przeczytać ze zrozumieniem, a nie z intencją szukania sensacji. Nasze zakończenie współpracy odbyło się z poszanowaniem obu stron i żadne fejkniusy tego nie zmienią - zaznaczył Wiktorowski w rozmowie z WP SportoweFakty 15 października po raz pierwszy zabierając głos w sprawie.

Fissette, jak dotąd, poprowadził Polkę tylko w jednym turnieju. Były to zorganizowane w Arabii Saudyjskiej WTA Finals. Świątek zakończyła udział w turnieju na fazie grupowej.

Zawieszenie

Przypomnijmy, wyszło na jaw, z czego wynikała przerwa w grze Igi Świątek przed WTA Finals. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) wykryła niedozwoloną substancję w leku z melatoniną przyjmowanym przez polską tenisistkę.

28 listopada zakończyło się rozpoczęte 12 września i objęte do tej pory klauzulą poufności, postępowanie wyjaśniające w sprawie możliwości naruszenia przepisów antydopingowych przez Igę Świątek. Postępowanie wszczęto, ponieważ w jednym z testów antydopingowych wykryto niewiarygodnie niskie stężenie substancji zabronionej. Chodzi o trimetazydynę (TMZ).

Przed rozpoczęciem turnieju w Cincinnati oznaczono śladowe stężenie trimetazydyny wynoszące 0,05 ng/ml (50 pg/ml). Jak informuje sztab Igi, pozostałe ponad 20 testów antydopingowych zawodniczki w tym sezonie było negatywne, w tym dwa testy tuż przed i dwa po 12 sierpnia.

Badania i analizy przeprowadzone w toku postępowania udowodniły, że Iga Świątek jest niewinna, a śladowe ilości zakazanej substancji przyjęła nieświadomie.

Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty

Komentarze (7)
avatar
RobertW18
38 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W tym przypadku to nie sprawa ..czytania druczków.. tylko zanieczyszczonej, w ilościach znikomych, melatoniny nasennej. Na druczku nie napisano, że jest zanieczyszczona środkiem zakazanym dla z Czytaj całość
avatar
Sie-Wie
1 h temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Teraz nawet na ulicy trzeba oddychać przez maskę bo może coś fruwać. Michael Jackson miał rację dawno. Takie stężenia to jak pocałunek w usta. Wszyscy biegamy do apteki a kto naprawdę czyta wsz Czytaj całość
avatar
jurasg
1 h temu
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Dlaczego to ukrywano, na co liczono. 
avatar
Jacek NH
1 h temu
Zgłoś do moderacji
14
11
Odpowiedz
Bo koksić się to trza umić