28 listopada zakończyło się rozpoczęte 12 września i objęte do tej pory klauzulą poufności postępowanie wyjaśniające w sprawie możliwości naruszenia przepisów antydopingowych przez Igę Świątek. Postępowanie wszczęto, ponieważ w jednym z testów antydopingowych kontrolerzy wykryli niewielkie stężenie substancji zabronionej. Chodzi o trimetazydynę (TMZ).
Przed rozpoczęciem turnieju w Cincinnati oznaczono śladowe stężenie trimetazydyny wynoszące 0,05 ng/ml (50 pg/ml). Jak informuje sztab Igi, pozostałe ponad 20 testów antydopingowych zawodniczki w tym sezonie było negatywne, w tym dwa testy tuż przed i dwa po 12 sierpnia - czyli zaraz po zakończeniu igrzysk olimpijskich.
Informację odnośnie wykrycia niedozwolonej substancji tenisistka otrzymała mailem.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Lekarstwo na zaburzenia snu
Świątek została zawieszona, jeśli chodzi o występy sportowe, na miesiąc. Było to na przełomie września i października. Wtedy też zawodniczka ze sztabem intensywnie wyjaśniali całą sprawę.
Szybko się okazało, że substancja znajdowała się w leku z melatoniną, dozwolonym do stosowania przez sportowców i, jak zaznacza sztab Igi, poleconym tenisistce przez lekarza. Melatonina ułatwia zasypianie np. w okresach zmian stref czasowych. Jak wynika z informacji uzyskanych w sztabie Igi, zanieczyszczenie leku miało miejsce na etapie fabrycznej produkcji innego leku.
"Fakty i dowody naukowe, opinie ekspertów i lekarzy oraz pozostałe, bez wyjątku negatywne wyniki licznych badań antydopingowych, jednoznacznie wskazują na przypadkowy kontakt Igi z zakazaną substancją, a tym samym jej niewinność. Iga nie była w stanie zapobiec tej sytuacji i nie miała najmniejszych podstaw, by podejrzewać, że lek stosowany przez nią doraźnie od lat i rekomendowany przez lekarza, a co więcej dozwolony sportowcom, może być fabrycznie zanieczyszczony. Ponadto, tylko w tym roku tenisistka poddawana była kontroli ponad 20 razy, w tym także, w krótkim okresie, dwukrotnie przed i dwukrotnie po jedynym pozytywnym teście w jej karierze" - czytamy w informacji przekazanej przez sztab Igi.
"Zawodniczka w bardzo krótkim czasie przekazała do renomowanych laboratoriów zarówno próbki włosów, jak i wszystkie leki oraz suplementy, z których korzysta" - przekazuje sztab. - "Wraz z wykazaniem źródła kontaktu zawodniczki z zakazaną substancją (poprzez przyjęcie leku, który był zanieczyszczony TMZ) ITIA wydało rekomendację natychmiastowego zniesienia zawieszenia zawodniczki, zgodnie z procedurami, umożliwiając jej start w WTA Finals w Arabii Saudyjskiej oraz w turnieju reprezentacyjnym Billie Jean King Cup w Maladze. Zawieszenie zostało zniesione 4 października".
Niewinna
Jak podaje otoczenie Igi, próbki włosów zawodniczki zbadane przez światowy autorytet w analizie próbek włosów, prof. Pascala Kintza, nie wykazały obecności jakiejkolwiek zakazanej substancji, w tym TMZ. To ma jasno wskazywać, że tenisistka nie przyjęła nawet najmniejszej terapeutycznej dawki substancji zabronionej.
28 listopada ITIA ogłosiła, że uznała argumentację Świątek. Co za tym idzie Polka jest niewinna. To wykazały analizy, ekspertyzy i badania potwierdzone przez ekspertów oraz dodatkowe laboratorium, posiadające akredytację Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), działające na zlecenie ITIA.
Do pełnej realizacji zawieszenia Igi zostało jeszcze osiem dni. Okazuje się bowiem, że do odbycia "pełnej kary" miesiąca, zostało Idze właśnie jeszcze tyle dni. Wówczas, po trzech tygodniach, gdy okazało się, że nie ma żadnej winy Polki, pozwolono jej wrócić na kort. Teraz - dla formalności - ma dokończyć odbywanie owego zawieszenia.
Jak przekazuje sztab Igi, tenisistka zgodziła się na to - sezon WTA zakończono, a niewinność udowodniono. Polka nie miała więc powodu, aby nie przyjąć tej propozycji.
Kluczowy czas
Zawieszenie trwało w okresie rozgrywania turniejów w Seulu, Pekinie i Wuhan. Sztab Igi argumentował wycofanie zawodniczki z turniejów powodami osobistymi.
Wycofanie z turniejów skutkowało utratą wielu punktów rankingowych, m.in. 1000 punktów za wygrany w zeszłym roku turniej w Pekinie, co przyczyniło się do utraty przez zawodniczkę pozycji liderki w rankingu WTA.
Zawiłości całej sprawy polegają też m.in. na kategoryzacji przyjmowanej melatoniny. Źródłem zanieczyszczenia był środek uznawany za lek, a nie suplement, ponieważ leki podlegają surowszym wymogom, co wpływa na obniżenie ryzyka przyjęcia niedozwolonej substancji. Z tego właśnie powodu konsekwencja w przypadku Igi jest symboliczna i wynosi miesiąc.
W innej sprawie badanej przez ITIA, czeskiej tenisistki Nikoli Bartunkovej, konsekwencja oznaczenia TMZ w teście wyniosła 6 miesięcy, ponieważ znalazła się w organizmie tej zawodniczki za pośrednictwem suplementu. A w przypadku suplementu ryzyko zanieczyszczenia jest wyższe. To zawodnik odpowiada za to, co przyjmuje i jest na tej podstawie badany.
Byliśmy w szoku
Iga nie ukrywa, że była to najtrudniejsze wyzwanie, z jakim przyszło jej się mierzyć w całym dotychczasowym życiu.
- To był ogromny stres jej i całego zespołu, początkowe zdezorientowanie, poczucie niesprawiedliwości, lęk, że może utracić wszystko, na co tak ciężko pracowała, mimo że jest niewinna. Było dużo bezsennych nocy, Iga miała i ma w sobie dużo lęku, że ludzie się od niej odwrócą mimo tego, że mamy tu do czynienia z sytuacją nieintencjonalną i nie z jej winy - przyznaje nam Paula Wolecka, menadżerka PR tenisistki.
- Dodatkową trudnością była też niemożność podzielenia się trwającym postępowaniem, dlatego gdy wreszcie można to zrobić - Iga zdecydowała się podzielić się z kibicami i opinią publiczną wszystkimi szczegółami postępowania potwierdzającego jej niewinność. Po całym tym trudnym czasie jest też z siebie bardzo dumna, że była w stanie wykrzesać z siebie siłę i determinację, żeby w tak ekstremalnej sytuacji zagrać w WTA Finals i dać całą siebie reprezentacji Polski w Maladze - opowiada Wolecka. - Wszyscy byliśmy w szoku, dlatego, że znamy standardy pracy Igi i nasze, profesjonalizm, dbanie o najmniejszy szczegół kariery, więc od początku wiedzieliśmy, że Iga jest niewinna.
Wolecka zaznacza jednocześnie, że po początkowym zaskoczeniu, zespół przystąpił do działania. Podkreśla też, że poddał się przy tym procedurom ITIA.
Od początku dbaliśmy o wsparcie merytoryczne, emocjonalne dla Igi, sprawną komunikację między nami, podążanie za instrukcjami ekspertów ds. dopingu czy naukowców.
Start kolejnego sezonu w wykonaniu Świątek ma przebiegać bez zakłóceń. Polka przygotowuje się do pierwszych startów pod okiem nowego trenera Wima Fissette’a.
Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty