28 listopada ogłoszono, że Iga Świątek miała w swoim organizmie niedozwolony środek. To właśnie pozytywny test dopingowy sprawił, że Iga Świątek nie wzięła udziału w jesiennych turniejach w Azji. U Polki wykryto śladowe ilości trimetazydyny (TMZ) - zaledwie 0,05 ng/ml (50 pg/ml).
Była liderka rankingu WTA została zawieszona na miesiąc, a w tym czasie zbierała dowody na swoją niewinność. Okazało się, że substancja przedostała się do organizmu Polki za pomocą skażonych tabletek melatoniny. To popularny środek nasenny, który dozwolony jest do użytku przez sportowców.
Zawieszenie w związku z dopingiem zrodziło pytania dotyczące olimpijskiej emerytury, która przysługuje Świątek za wywalczenie brązowego medalu podczas igrzysk w Paryżu. Okazuje się, że tenisistka może spać spokojnie, ale musi uważać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Przepisy ustawy o sporcie w tym temacie są jednoznaczne. "Świadczenie przysługuje osobie, która (...) nie była karana dyscyplinarnie za doping w sporcie dyskwalifikacją w wymiarze jednostkowym większym niż 24 miesiące lub więcej niż raz bez względu na jej jednostkowy wymiar" - można przeczytać w dokumencie.
Świątek na ten moment nie straci emerytury olimpijskiej. Jednak gdyby drugi raz doszło do takiej sytuacji i Polka nawet nieświadomie przyjęłaby zakazaną substancję, która zostałaby wykryta w trakcie testu antydopingowego, to wtedy musiałaby się pożegnać z olimpijską emeryturą.
Do końca 2023 r. emerytura olimpijska wynosiła dokładnie 3 942,81 złotych brutto. Z początkiem 2024 rok zdecydowano o podwyższeniu olimpijskiej emerytury, która wcześniej wynosiła 3 942,81 brutto.
Premier Donald Tusk ogłosił, że po wprowadzeniu nowej ustawy budżetowej i zastosowaniu nowego przelicznika, podwyżka będzie jeszcze bardziej zauważalna. Olimpijczycy otrzymają ponad 800 złotych brutto więcej, co da dokładną kwotę 4 731,37 zł.