Kei Nishikori wystąpił w turnieju ATP w Hongkongu dzięki dzikiej karcie. 35-letni Japończyk wspaniale wykorzystał szansę i awansował do pierwszego finału od stycznia 2019 roku. W meczu o tytuł przegrał jednak 6:2, 1:6, 3:6 z Alexandre'em Mullerem.
Nishikori wspaniale rozpoczął niedzielny mecz i - jak za dawnych lat - zachwycał dynamiką oraz jakością bekhendu. Jednak im dłużej trwał pojedynek, tym bardziej zaczął tracić siły i oddał inicjatywę. W efekcie w dwóch kolejnych partiach zdobył zaledwie cztery gemy i musiał pogodzić się z porażką.
Dla 27-letniego Mullera to pierwszy w karierze tytuł w głównym cyklu. Zdobył go w niezwykłych okolicznościach - w każdym rozegranym meczu w Bank of China Hong Kong Tennis Open musiał odrabiać stratę seta. Został trzecim w erze zawodowego tenisa graczem, który dokonał takiego wyczynu, po Arthurze Ashe'u (ATP Finals 1975) i Aleksandrze Bubliku (Montpellier 2024).
- To był dla mnie niesamowity tydzień. W każdym meczu przegrałem pierwszego seta, a zdobyłem tytuł. Brakuje mi słów, by to wszystko opisać - mówił szczęśliwy Francuz, który za triumf otrzyma 250 punktów do rankingu ATP i 103,4 tys. dolarów premii finansowej.
Z kolei Nishikori poniósł 15. porażkę w swoim 27. finale na poziomie ATP Tour. Japończyk wyjedzie z Hongkongu bogatszy o 165 "oczek", dzięki którym po 2,5 roku powróci do czołowej "100" klasyfikacji singlistów, oraz 60,3 tys. dolarów.
W finale zmagań w grze podwójnej Sander Arends i Luke Johnson pokonali 7:5, 4:6, 10-7 specjalistów od singla Karena Chaczanowa i Andrieja Rublowa. Dla Holendra i Brytyjczyka to drugi wspólny tytuł. 33-letni Arends cieszył się z trzeciego w karierze deblowego triumfu na poziomie ATP Tour.
Bank of China Hong Kong Tennis Open, Hongkong (Hongkong)
ATP 250, kort twardy, pula nagród 730 tys. dolarów
niedziela, 5 stycznia
finał gry pojedynczej:
Alexandre Muller (Francja) - Kei Nishikori (Japonia, WC) 2:6, 6:1, 6:3
finał gry podwójnej:
Sander Arends (Holandia) / Luke Johnson (Wielka Brytania) - Karen Chaczanow / Andriej Rublow 7:5, 4:6, 10-7
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalna sytuacja w szkockiej League Two