Iga Świątek nie wygrała żadnego turnieju od ponad roku. Słabe wyniki sprawiły, że w światowym rankingu WTA spadła na piąte miejsce. Jeszcze niedawno nikomu nie przyszło do głowy, że jedna z najlepszych tenisistek na świecie może znaleźć się w tak poważnym kryzysie.
Wszyscy starają się znaleźć odpowiedź na pytanie, co się stało, że nagle wszystko aż tak bardzo się zepsuło. Jedni winą obarczają trenera Wima Fissette'a, a niektórzy problemu dopatrują się we współpracy z psycholog Darią Abramowicz.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Joanna Sakowicz-Kostecka uważa, że przyczyna rozczarowujących wyników leży przede wszystkim w zawodniczce. Komentatorka zwraca uwagę, że początek roku był dla Igi całkiem udany, a wszystko zaczęło się sypać podczas zmagań na Bliskim Wschodzie.
- To przede wszystkim kwestia mentalna. Teraz - gdy próbuję to wszystko odtworzyć w głowie i poukładać - myślę, że początek kryzysu był widoczny już w Dosze. Turniej tam był dla Igi bardzo dużym wyzwaniem. Losowanie było dla niej koszmarne, niezwykle wymagające od pierwszego meczu. To według mnie sprawiło, że układ nerwowy Polki był przeciążony rywalizacją z meczu na mecz z bardzo niewygodnymi dla niej tenisistkami. W końcu nie wytrzymała półfinału z Jeleną Ostapienko - analizuje Sakowicz-Kostecka w TVP Sport.
Ekspertka dodała, że kwestie techniczne raczej nie są problemem. Bardziej ją niepokoi to, co sama tenisistka mówi ostatnimi czasy podczas spotkań z mediami.
- Mnie jednak najbardziej niepokoiły słowa, które wypowiedziała, że nie wie co ma zrobić. Każdemu zawsze włączają się jakieś oznaki frustracji. U Igi jednak w ostatnim czasie było ich bardzo, bardzo dużo w porównaniu do tego, co było wcześniej - przyznaje.
Iga Świątek od kilku dni przebywa w Paryżu. Tam niebawem rozpocznie rywalizację w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Francuski turniej zawsze był jej ulubionym i w dotychczasowej karierze wygrywała go czterokrotnie.