Mało kto spodziewał się, że Iga Świątek w tym roku wygra Wimbledon. Polka nie zdobyła żadnego trofeum od trzynastu miesięcy. Jednak w Londynie w końcu się przełamała. Grała znakomicie na nielubianej przez siebie nawierzchni trawiastej i zdobyła na niej swoje pierwsze trofeum w karierze.
- Od początku w to nie wierzyłem, nie spodziewałem się, że wygra Wimbledon. Nie odbudowała się na turnieju w Rzymie czy na Roland Garros - mówi Wojciech Fibak.
To im powinna podziękować Świątek?
Na uwagę zasługuje także przede wszystkim piorunujący styl, w jakim Świątek wygrała dwa najważniejsze mecze, półfinał i finał. W obu starciach oddała rywalkom łącznie zaledwie dwa gemy. W półfinale ograła Belindę Bencić 6:2, 6:0, a w meczu o tytuł Amandę Anisimovą 6:0, 6:0. To dopiero drugi taki wynik w finale w historii Wimbledonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ewa Swoboda zaskoczyła. Tylko spójrz na te kreacje!
- Bencić czy Anisimova załsużyły na dwa, trzy gemy więcej. Trudno im było jednak wygrać kilka punktów pod rząd, żeby wywalczyć gema, bo Iga grała tak dobrze. Punkt, dwa z rzędu to wszystko, na co je było stać - tłumaczy były ćwierćfinale Wimbledonu.
Fibak wskazuje jednak konkretny moment, w którym uwierzył, że to była liderka rankingu WTA może wygrać tytuł. Po jednym z meczów spojrzał na drabinkę i zobaczył, że układa się dla Świątek pomyślnie.
- Kiedy Rybakina odpadła z Tauson (Kazaszka miała trafić na Polkę w czwartej rundzie - przyp. red.) to spojrzałem na drabinkę i pomyślałem sobie: "To może być ten rok". Powinniśmy Dunce dziękować najbardziej. Z Rybakiną mogłoby być ciężko. Jedyną wielką rywalką była dla niej Sabalenka, ale coś przeczuwałem, że ona może z kimś przegrać. Trzeba też podziękować Anisimovej, że ograła Sabalenkę - ocenia zwycięzca 15 turniejów rangi ATP.
Świątek wróci na szczyt?
Były tenisista podkreśla jednak, że Świątek zasłużenie wygrała Wimbledon i w końcu prezentowała swój najlepszy tenis. Wskazuje także na element, który zmienił się najbardziej.
- Forhend Igi mocno się rozpędzał w trakcie trwania turnieju. Wszystkie kłopoty od roku były właśnie spowodowane nieskutecznością tego forhendu. Ale on powrócił. Przeciwniczkom w ogóle trudno było zdobyć punkt. Bekhend ma najlepszy na świecie, porusza się także znakomicie, waleczność, koncentracja zawsze u niej była. Jest nieprzeciętnie inteligentna. Odzyskała wiarę i jest bezwzględna na korcie - podkreśla Fibak.
Zwraca uwagę także na jeden interesujący fakt. Londyn przez ostatnie kilka dni mierzył się z falą upałów, a temperatury przekraczały 30 stopni. Mogło to mieć wpływ na to, że warunki na korcie były bardziej komfortowe dla Polki.
- Piłka odbijała się nieprzeciętnie wysoko, bo trawa jest wysuszona przez upały w Londynie. W ostatnich dniach grało się jej prawie tak dobrze, jak na mączce - ocenia Fibak. Mączka to ulubiona nawierzchnia Świątek.
W nowym, poniedziałkowym rankingu WTA Świątek awansuje na trzecie miejsce, ale do prowadzącej Aryny Sabalenki będzie tracić ponad 5 tysięcy punktów. Inaczej układa się jednak sytuacja w rankingu WTA Race, który bierze pod uwagę osiągnięcia tylko z tego sezonu. Białorusinka ma nad Polką niewiele ponad 1400 punktów przewagi. Czy realne jest, że Światek odzyska pozycję liderki rankingu pod koniec roku?
- W ostatnich dniach pokazała, że jest najlepszą tenisistką na świecie. Sabalenka straci sporo punktów za US Open i w drugiej części sezonu. Wszystko przed Igą. Już kilka miesięcy temu mówiłem, że Iga jest najlepszą tenisistką, więc może powalczyć o powrót jeszcze w tym roku - podsumowuje Wojciech Fibak.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty