Iga Świątek awansowała do finału turnieju WTA 1000 w Cincinnati, w którym zmierzy się z Jasmine Paolini. Więcej niż o skutecznej grze Polki, mówi się jednak o porach meczów, w której przyszło rywalizować tegorocznej triumfatorce Wimbledonu.
Nie wszystkim spodobał się fakt, że Polka swoje mecze rozgrywała najczęściej w sesji porannej, dzięki czemu - przynajmniej w teorii - miała więcej czasu na odpoczynek. - To nie wydaje się całkowicie fair - skomentowała Lindsay Davenport, cytowana przez serwis essentiallysports.com.
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko Świątek. Zobacz, co gwiazda tenisa wyczynia z piłką
Wcześniej krytycznie o terminarzu Świątek wypowiedział się także Brad Gilbert, były trener Coco Gauff. - Nie musisz nawet patrzeć na harmonogram, by wiedzieć, że Iga zagra o 11 (17:00 czasu polskiego - przyp.red.). Zastanawiam się czy jej zespół poprosił o to, czy po prostu zdarza się to często - podkreślił.
Do słów Gilberta już wcześniej odniósł się Rick Macci, który stanął w obronie Świątek. Były szkoleniowiec Sereny Williams nie poprzestał jednak na jednym wpisie i tuż przed finałem Polki zamieścił jeszcze kilka kolejnych komentarzy, broniących naszą tenisistkę.
"To małostkowy poziom narzekania, tak samo jakby narzekało się, że pada deszcz. Nie ma tutaj żadnych wymówek. Większość doskonale rozumie, że życie nie zawsze jest sprawiedliwe" - napisał Macci w serwisie X.
"Zamiast ciągle gadać o Idze, trenerzy powinni skupić się na treningach i mentalnym przygotowaniu do radzenia sobie z hejtem i obelgami (...). Na każdą przeszkodę jest rozwiązanie. Trzeba wytrenować swój umysł tak, by frustracja stała się twoim przyjacielem. Wtedy staniesz się silniejszy psychicznie" - dodał.
Finał turnieju w Cincinnati, w którym zagrają Świątek z Paolini, rozpocznie się o 0:00 w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego.