Ons Jabeur ostatnie spotkanie rozegrała 30 czerwca. Wówczas, w meczu otwarcia Wimbledonu, dwukrotna finalistka tej imprezy skreczowała w drugim secie z Bułgarką Wiktorią Tomową. Niedługo później Tunezyjka poinformowała, że postanowiła zawiesić karierę. Obecnie zajmuje ona 78. miejsce w rankingu WTA.
Była wiceliderka zestawienia w rozmowie ze Sky Sports zdradziła, co przełożyło się na podjęcie takiej decyzji. Nie były to jedynie problemy zdrowotne, które dręczyły ją od początku sezonu. Wskazała, że swoją rolę odegrała również intensywność występów.
- Ten harmonogram niszczy wszystkich. Nie pozwalam już, by dyktowano mi, co mam robić, a czego nie. Bardzo cierpiałam, bardziej psychicznie niż fizycznie. Moje ciało długo wołało o pomoc, a ja go nie słuchałam - skwitowała, dodając, że popadła w depresję. - Długo byłam smutna. Ale teraz stawiam siebie na pierwszym miejscu. To ogromny krok - podsumowała.
Uderzyła tym samym w WTA, które oczekuje od zawodniczek występów we wszystkich zmaganiach wielkoszlemowych, dziesięciu turniejach WTA 1000 i sześciu rangi WTA 500. Niewywiązanie się z tych zobowiązań sprawia bowiem, że tenisistki tracą rankingowe punkty.
- Mam nadzieję, że społeczność tenisowa nas posłucha i zmniejszy liczbę turniejów. Na przykład Doha i Dubaj - dwa turnieje WTA 1000 z rzędu? To za dużo. Albo dwutygodniowe turnieje WTA 1000. Żadna zawodniczka tego nie lubi - stwierdziła. Jabeur nie zdradziła jednak, jak długo będzie trwała jej przerwa.