Australian Open: Serena wraca z dalekiej podróży

Serena Williams, liderka rankingu i obrończyni tytułu, nie podzieliła losu siostry i jako ostatnia awansowała do półfinału Australian Open, wychodząc z tarapatów w zakończonym wynikiem 4:6, 7:6(4), 6:2 meczu z Wiktorią Azarenką (WTA 7).

20-letnia Białorusinka miała jedenastokrotną mistrzynię wielkoszlemową "na widelcu". Prowadziła 6:4, 4:0, a w tie breaku drugiej partii po rzadko widzianym w jej wykonaniu smeszu zyskała przewagę mini breaka. Serena przetrwała kryzys i jak przystało na "prawdziwy numer jeden na świecie" (jej własne słowa) rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść.

- Nie wykorzystałam swoich szans - przyznała Azarenka, ukształtowana tenisowo w Arizonie blondynka z Mińska. Czy myślała już o zwycięstwie przy 4:0 w drugim secie? - Niekoniecznie. Wiedziałam, że ona będzie walczyć do ostatniego punktu. Zaczęła grać nieprawdopodobnie. A ja się nieco cofnęłam, dając jej więcej czasu na uderzenia - tłumaczyła mistrzyni juniorek z 2005 roku.

Azarenka nie zgodziła się z hipotezą o jej psychicznej zapaści w przełomowym momencie. - Nie ma wiele dziewczyn, które w trzecim secie uderzają serwis z prędkością 200 km/h - przyznała. To był jej najlepszy występ w Melbourne. Ćwierćfinał osiągnęła już w trzecim z czterech ostatnich turniejów Wielkiego Szlema. W przyszłym tygodniu zapowiedziała grę w reprezentacji Białorusi w ramach Strefy Euroafrykańskiej rozgrywek o Puchar Federacji.

28-letnia Serena w barwach Stanów Zjednoczonych nie zagra, bo ma na głowie biznes: jest współwłaścicielką klubu futbolowego, a na dodatek w "jej" Miami odbędzie się Super Bowl. - Nie chcemy chyba tak pokonać Sereny, nie? - powiedział Sam Sumyk, nowy szkoleniowiec Azarenki, odnośnie wyniku 6:4, 4:0. - To byłoby zbyt piękne. Zareagowała jak prawdziwa mistrzyni, nie oddała tego meczu - ocenił.

- Gdy uznamy, że Serena jest niepokonana, to lepiej zostać w domu - przyznał francuski nauczyciel tenisa, były coach Wiery Zwonariowej. To właśnie przeciw Rosjance w poprzedniej rundzie Azarenka pokazała po raz ostatni swój waleczny charakter, wygrywając mecz ze stanu 4:6, 2:4. Teraz po uruchomieniu przez Williams jej atomowego serwisu (17 asów, z czego sześć w najkrótszym trzecie secie), Wika mogła tylko uśmiechem wyrazić bezradność.

Wygrywające podanie Amerykanki (straciła tylko cztery punkty w ostatnim secie) praktycznie pozbawiło młodszą rywalkę możliwości ataku przy odbiorze. - Ona na pewno nie jest przebijaczką - obaliła Serena powszechne stwierdzenie o bijącej piłkę byle za siatkę Azarenki. - Jest młoda i radzi sobie naprawdę dobrze - przyznała liderka listy WTA. - Nie byłam zaskoczona, a zszokowana - powiedziała z kolei o swoim powrocie z dalekiej podróży.

ZOBACZ: Wyniki drugiego dnia ćwierćfinałów

ZOBACZ: Wyniki pierwszego dnia ćwierćfinałów

Komentarze (0)