Serena chce, by pamiętano jej dobre uczynki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bohaterką Sereny Williams, najbardziej utytułowanej zawodniczki tego wieku, jest Billie Jean King. Dwunastokrotna mistrzyni wielkoszlemowa twierdzi, że jej prawdziwym celem jest naśladowanie słynnej rodaczki także poza kortem.

W tym artykule dowiesz się o:

- Gdy myślę o niej, myślę o wszystkich tych niesamowitych rzeczach, które zrobiła - mówi Serena w rozmowie z La Gazzetta dello Sport. - Za 30 lat nikt nie będzie pamiętam o Australian Open, ale o tym, że coś się zrobiło dla ludzi. Serena Williams zrobi coś dla innych - tłumaczy.

Liderka rankingu w marcu otworzy "swoją" drugą szkołę w Kenii, gdzie sama da lekcje z matematyki i angielskiego. Poprzednio była patronką takiej placówki pod koniec 2008 roku. ­- Kto ma talent, a ja go otrzymałam, powinien pomagać tym mającym o wiele mniej - przyznaje. - Wykorzystanie dwóch kanałów: sportu i edukacji, pozwala kształtować życie - twierdzi.

Serena nie czyta gazet i nie ukrywa, że żyje tylko w swojej "bańce". - Tata zawsze mówił, że tenis to w 70% psychika. A ja jestem jedną z najmocniejszych pod tym względem - przyznaje. Nie chce pamiętać o słownej napaści na sędzię liniową w półfinale ostatniego US Open. - Wiem tylko tyle, że dzień potem miałam mecz, po którym wygrałam turniej deblowy - wyjaśnia.

Przed Melbourne miała kontuzję kolana. - Powiedziałam sobie: "O mój Boże, nie wierzę, że to się dzieje" - wspomina. - Nawet spałam zabandażowana, ale nigdy nie pomyślałam, że mogę nie zagrać w Open - mówi. Co teraz? Rekord 18 Szlemów Navratilovej? - To szalona liczba i nigdy nie myślałam, czy będę zdolna do niej dojść.

Źródło artykułu: