Cel to czołowa setka rankingu, do której brakuje drugiemu polskiemu singliście 130 pkt, ale za tydzień być może już tylko 50. Przysiężny nie podchodzi do kwalifikacji w Miami, a wybiera mniejszy turniej, za ewentualne zwycięstwo w którym dostanie 80 pkt.
O straty punktowe głogowianin się nie martwi, bo pierwsze (ledwie 3 "oczka") poniesie dopiero w czerwcu. Do tego czasu chce już być dawno wśród stu najlepszych na świecie.