Zaczyna się od Monako, gdzie jako pierwszy człowiek w historii wygrał sześć razy z rzędu ten sam turniej (licząc nawet małe imprezy). Co sezon historia jest ta sama: dominacja Hiszpana zaczyna się na Lazurowym Wybrzeżu, a kończy w Paryżu na kortach Rolanda Garrosa. Teraz Barcelona, Rzym, w końcu Madryt, gdzie rok temu miała miejsce początkowo bagatelizowana porażka z Rogerem Federerem.
- Nikt nie może pokonać takiego Nadala - mówił po finałowej porażce w Monte Carlo Fernando Verdasco, który dobił do okrągłego bilansu 0-10 z rodakiem. Nadal wciąż potwierdza, że jest najwybitniejszym w dziejach specjalistą od gry na ceglanej mączce: na tej nawierzchni od 2005 roku, kiedy przebojem podbił Roland Garros, odniósł 159 zwycięstw, przegrywając tylko sześć meczów.
Dwie, czyli jedna trzecia z tych porażek, miały miejsce ubiegłej wiosny. W Madrycie świat jeszcze nie wiedział, że Rafa okropnie cierpi. Dwa tygodnie potem przegrana z Söderlingiem zapaliła czerwone światło: Rafa ma zapalenie ścięgien kolanowych. Stracił dwa mistrzostwa w Wielkim Szlemie (- Triumf w Wimbledonie wzbudził największe emocje - mówi) i pozycję lidera rankingu, tak z trudem "skradzioną" Federerowi. - Szanujemy się i dzwonimy do siebie, z serdecznością dziękując sobie i gratulując - mówi o relacjach ze Szwajcarem. - Po zwycięstwie w Paryżu w 2009 roku napisałem mu smsa: "jestem naprawdę szczęśliwy, zasłużyłeś na to".
Federer - czynnik, który także sprawił, że Nadal stał się zawodnikiem lepszym. - To fundamentalna rzecz, by mieć przed sobą kogoś tak mocnego i utalentowanego - mówi Rafa w rozmowie z Corriere della Sera. - Roger jest o wiele bardziej kompletny ode mnie: żeby go pokonać, musiałem podnieść poprzeczkę w moim tenisie - tłumaczy. Na korcie ziemnym mogą spotkać się trzykrotnie: na terra battuta w Rzymie, tierra batida w Madrycie i terre battue w Paryżu.
Rafa w drugim tygodniu Roland Garros skończy 24 lata. Mało kto nie wierzy teraz, że nie odzyska tytułu na najsłynniejszej mączce świata. Przegrał tam w karierze jeden mecz, tak samo jak w Monte Carlo czy Barcelonie. Jeżeli zdrowie da, maraton Monako-Katalonia-Rzym-Madryt-Paryż skończy się jego pełnym sukcesem. W Księstwie rozbił w pył specjalistów od czerwonej nawierzchni (Ferrero, Ferrer), a z Federerem przed słynnym finałem w Madrycie przegrał tylko raz w dziesięciu meczach.
Zdrowie, niczego więcej Rafie nie potrzeba. - Mam przyjaciół, piękną rodzinę - mówi i... ziewa na pytanie o dzieci. - To więcej niż mogłem marzyć. Zwycięstwa w Paryżu czy Wimbledonie dają radość tylko chwilową. Mnie interesuje szczęście prawdziwe - tłumaczy. Żyje na Majorce, gdzie - jak twierdzi - wcale nie jest gwiazdą, bo o autograf proszą go tylko turyści. Gdy nie gra w tenisa, spędza dzień nad morzem: - Mój spokój rodzi się właśnie na wyspie. Wiadomo, że kocha Real (ale uznaje wyższość Barçy), nienawidzi sera, używa telefonu Blackberry, a z kobietami wita się pocałunkami w oba policzki.
Maria Francisca to jego dziewczyna, która nie zawsze podróżuje z nim na turnieje, bo jest zajęta studiami i karierą. Nic nie wiadomo, co ona myśli o teledysku z Shakirą. - Spotkaliśmy się przez przypadek w restauracji w Nowym Jorku - mówi o znajomości z kolumbijską piosenkarką, poznaną w Miami. - Gdy zaproponowała mi wspólny występ, od razu odpowiedziałem: encantado! [z przyjemnością!]. Parodię piosenki "Gypsy" przedstawili podczas imprezy dla zawodników w Monte Carlo kolega z reprezentacji Feliciano López (w roli Nadala) i Eduardo Schwank (jako Shakira).