Tylko dwa dni treningów w hali Sopockiego Klubu Tenisowego to było według Suárez za mało na przestawienie się z ceglanej mączki na sztuczny kort. Radwańska w swoim dziewiątym meczu w kadrze biało-czerwonych otwiera spotkanie 16. zwycięską grą singlową. W niedzielę o godz. 10 potyczka z Martínez.
- Ona miała cały czas przewagę - przyznała Suárez. - Nie wykorzystałam szans w tych jej gemach serwisowych, kiedy grała słabiej - tłumaczyła. W obu setach szybko traciła dystans do Radwańskiej, która wychodziła na 2:0 w pierwszej partii, a na 3:0 w drugiej.
Suárez podwójnym błędem serwisowym pomogła rywalce poprawić wynik na początku, choć to Hiszpanka zgarnęła pierwsze punkty w tej grze. Niewykorzystane szanse rywalki to chociażby break point, przy którym piłka po własnym zagraniu spadła po taśmie na jej stronę. Także przy okazji kolejnego gema Polki (4:2) gra toczyła się na przewagi.
Agnieszka Radwańska, 21 lat, trzykrotna ćwierćfinalistka Wielkiego Szlema
Jednoręczny bekhend Suárez (trener pokazał jej to zagranie, gdy miała 9 lat) szeroko wyrzucał Radwańską, która potrafiła bronić się w trudnych sytuacjach. - Nie chciałam grać z nią na przerzut, bo to nie jest dobre rozwiązanie przeciw Hiszpance - stwierdziła krakowianka, która także dostrzega specyfikę nawierzchni taraflex. - Ona ma prawo narzekać, bo tego kortu nie da się porównać z żadnym, na takich się nie gra. Tutaj piłka zwalnia na liniach.
Druga partia zaczęła się od dwóch break pointów dla Radwańskiej, która przy pierwszej okazji posłała piłkę poza kort, ale potem to samo zrobiła rywalka. Radwańska była w tarapatach tylko przy 4:1, gdy szanse na wygranie returnu Suárez zmarnowała dwoma niewymuszonymi błędami, a przy kolejnej przewadze Isia posłała asa.