Gdy w meczu o tytuł pierwszej edycji zreformowanego turnieju w hiszpańskiej stolicy Federer pokonał 6:4, 6:4 największego rywala, uznano to za wpadkę Hiszpana. Bo Nadal był wtedy niepokonany na mączce (17 kolejnych zwycięstw) i wydawało się, że nawet Roger nie jest w stanie go powstrzymać. Ale świat nie wiedział wtedy o problemach zdrowotnych Rafy, który z powodu zapalenia ścięgien kolanowych nie będzie sobą w Paryżu (odpadł w IV rundzie) i zrezygnuje z Wimbledonu.
Trudno o to, by rywalizacja Federera i Nadala nie stała się największą i najsłynniejszą w historii. Tylko Ivan Lendl i John McEnroe grali przeciw sobie częściej w finałach - w 20. Roger i Rafa rozstrzygną między sobą 17. turniej, a łatwo przewidzieć kolejne w tym roku: Roland Garros i Wimbledon. Ci ludzie zdominowali rywalizację w tenisie męskim w ostatnich latach.
Boris Becker i Stefan Edberg, Andre Agassi i Pete Sampras. Dekadę i dwie temu. Oni mierzyli się ze sobą przez kilkanaście lat. Przed sześcioma pierwszy raz spotkali się Federer i Nadal. Szwajcar w tym tygodniu oświadczył, że będzie grał nawet po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. A Hiszpan nie skończył jeszcze nawet 24 lat, choć z racji urazów kolan przewiduje mu się szybsze zakończenie kariery.
Po finale Aussie Open 2009 przegrany Federer płakał. Nie był wtedy liderem rankingu i przegrał trzeci kolejny wielkoszlemowy finał z Rafą. Ten po pięciu zwycięstwach uległ Szwajcarowi w Madrycie, po czym stracił pierwsze miejsce na liście ATP. Od 2005 do 2008 roku rywalizowali nieprzerwanie jako numer jeden i dwa rankingu. Gdy Nadal pokona Rogera w Madrycie, Paryżu i Wimbledonie, odzyska pozycję najlepszego na świecie.