Dla Justine Henin będzie to powrót do jej królestwa. Triumfowała w Paryżu w 2003 roku oraz w latach 2005-2007. Belgijka na paryskiej ziemi wygrała 21 ostatnich spotkań (w 2008 roku zakończyła karierę i nie broniła tytułu), a jej bilans w drugiej lewie Wielkiego Szlema to 35-4. Jaką Justine zobaczymy w tym roku na kortach Roland Garrosa? Tę, która w Stuttgarcie zdobyła swój pierwszy tytuł po powrocie? Czy tę, która odpadła w I rundzie w Madrycie? Choć trzeba dodać, że do Hiszpanii przyjechała chora.
Serena Williams w tym sezonie na ceglanej mączce osiągnęła półfinał w Rzymie, a w Madrycie odpadła w III rundzie. Niezwykle mocnej mentalnie, potrafiącej z marszu wygrać wielkoszlemowy turniej Amerykanki z pewnością lekceważyć nie można, choć w Paryżu od dłuższego czasu nie wiedzie jej się najlepiej. W 2002 roku jedyny raz tutaj triumfowała, a w kolejnych sezonach jeszcze tylko raz wystąpiła w półfinale.
Venus w 2002 roku przegrała z siostrą w finale. W kolejnych siedmiu sezonach na Roland Garros wiodło się jej jeszcze gorzej niż siostrze. Amerykanka jeszcze tylko dwa razy doszła w Paryżu do ćwierćfinału, a w trzech ostatnich sezonach nie do przejścia była dla niej III runda. W tym roku Venus gra nadzwyczaj solidnie. Na ziemi wygrała turniej w Acapulco, a w Europie osiągnęła ćwierćfinał w Rzymie oraz finał w Madrycie. Wydaje się, że to Venus ma większe szanse od Sereny na podbój Paryża w tym roku.
Janković, która przed kilkoma tygodniami rozbiła Venus w Rzymie, od początku sezonu na kortach ziemnych prezentuje się bardzo dobrze, co pokazują ćwierćfinały w Charleston, Stuttgarcie i Madrycie oraz finał w Rzymie i teraz będzie chciała pokazać, że nie była przypadkową liderką światowego rankingu.
Ana Ivanović (WTA 41), triumfatorka z 2008 roku, miała przebłyski w Rzymie (półfinał), ale jej forma jest bardzo nierówna (przede wszystkim nie potrafi ustabilizować serwisu) i ciężko jej będzie podbić Paryż po raz drugi. Wielką zagadką jest forma Marii Szarapowej (WTA 13), która nie grała przez ponad dwa miesiące z powodu kontuzji łokcia. W Madrycie odpadła w I rundzie, a w trwającym w Strasburgu turnieju jest ciągle w grze. Korty ziemne nigdy nie były ulubioną nawierzchnią Rosjanki (kiedyś użyła stwierdzenia, że "po ceglanej mączce porusza się, jak krowa po lodzie"), ale w ubiegłym sezonie w swoim drugim starcie po blisko 10-miesięcznej pauzie doszła w Paryżu do ćwierćfinału. Szarapowa to równie wielka wojowniczka jak Serena i nie można jej nigdy lekceważyć.
Tegoroczny Roland Garros będzie też stał pod znakiem kontuzji. Kim Clijsters (WTA 10) w ogóle w Paryżu nie zagra (zerwała mięsień w lewej stopie). Swietłana Kuzniecowa (WTA 6) nie może dojść do siebie po kontuzji barku, jakiej doznała w Miami. Rosjanka, która w Paryżu będzie bronić tytułu, w trzech turniejach na kortach ziemnych wygrała tylko jedno spotkanie. Karolinie Woźniackiej od kilku tygodni we znaki daje się kontuzja kostki (w Warszawie z tego powodu przytrafił jej się drugi krecz w sezonie). Dunka w czterech ostatnich turniejach wygrała raptem trzy spotkania. A Dinarę Safinę (WTA 9), dwukrotną finalistkę imprezy, ciągle prześladują problemy z plecami. Była liderka światowego rankingu w trzech turniejach na kortach ziemnych wygrała tylko jedno spotkanie.
Do miana rewelacji turnieju kandydują María José Martínez (WTA 21) i Aravane Rezaï (WTA 16). Hiszpanka wygrała turniej w Rzymie, Francuzka była najlepsza w Madrycie. Gdy tylko obie połączą efektowność ze skutecznością, ćwierćfinał czy półfinał w ich wykonaniu nie jest wykluczony. Jest jeszcze Samantha Stosur (WTA 7), ubiegłoroczna półfinalistka, która w tym sezonie na kortach ziemnych wygrała 14 z 16 spotkań. Jest też coraz pewniejsza i skuteczniejsza, świetnie czująca się na ceglanej mączce Alexandra Dulgheru (WTA 32).
Celem Agnieszki Radwańskiej (WTA 8) jest pierwszy w Paryżu ćwierćfinał i jest on do zrealizowania. Warunkiem jest większa koncentracja i konsekwencja, na co Polka sama zwracała ostatnio uwagę (przegrała niemal wygrane mecze z Lucie Šafářovą i Patty Schnyder).
Tegoroczny Roland Garros zapowiada się nadzwyczaj ciekawie. Większość czołowej dziesiątki jest albo w słabej formie, albo zmaga się z urazami. To szansa na pokazanie się dla zawodniczek atakujących czołówkę. Trudno za taką uznać Henin, która wróciła do tenisa i ciągle zalicza się do grona najlepszych. Serena, Venus czy Justine? A może jakaś inna tenisistka zaszokuje cały świat? Przekonamy się 5 czerwca, gdy rozegrany zostanie finał.