Bednarek i Kowalczyk, kim jest drugi debel polskiego tenisa

Grają ze sobą niecały rok. Bednarek dawno demu postawił na debla. Kowalczyk jeszcze rok temu utrzymywał, że liczy się dla niego singiel. Od tego czasu wygrali wspólnie cztery challengery i mecze w premierowym cyklu. Teraz czas na debiut w Wielkim Szlemie.

W tym artykule dowiesz się o:

Bednarek urodził się w 1981 roku w Pabianicach. W wieku ośmiu lat wyjechał do Niemiec, gdzie zaczął grać w tenisa. Wrócił na stałe do Łodzi po kilku latach. Podkreśla, że najlepiej mu się gra w Szczecinie, gdzie też od kilku lat trenuje.

Kowalczyk jest młodszy o sześć lat od swojego partnera. Jego życie związane jest z Chrzanowem, gdzie się urodził, oraz z Zabrzem gdzie mieszka. Przynależy do klubu Górnik Bytom. Jego trenerem jest Łukasz Kuboszek.

O tym, że Tomek i Mateusz zagrają we French Open dowiedzieli się w ubiegłym tygodniu. Wtedy ujawniono listę startową, a na niej na ostatnim miejscu znaleźli się Polacy. Szczęśliwi przyjechali do Paryża i dowiedzieli się, że zagrają z... inną polską parą, czyli z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim.

Wspólne występy Bednarek z Kowalczykiem zaczęli w sierpniu. Po kilku próbach wygrali w Szczecinie. Wtedy dotarło do nich, że powinni spróbować wspólnie sił na dłuższą metę. Poszli za ciosem i do końca roku wygrali jeszcze dwa challengery (Tarragona i Florianópolis).

Od początku tego sezonu pięli się dalej w rankingu, aż w kwietniu zagrali w swoim drugim turnieju ATP World Tour 250 i wygrali pierwszy mecz na tym poziomie. Pokonali parę ze światowej czołówki, czyli Łukasza Kubota i Olivera Maracha. Jeszcze lepiej poszło im miesiąc później w Belgradzie, gdzie osiągnęli pierwszy finał.

Pierwszy występ w Paryżu do łatwych należeć nie będzie. Jednak historia pokazała, że bratobójcze pojedynki toczą się własnymi zasadami. Fyrstenberg i Matkowski jeszcze w czwartek bawili się na własnym turnieju pokazowym w Warszawie, grając mecz przeciwko sobie. Pojedynek wygrał Fyrstenberg, ale która polska para będzie lepsza w Paryżu, dowiemy się w środę.

Komentarze (0)