Schiavone ma teraz szansę zdobyć dla Włoch drugi wielkoszlemowy tytuł w erze otwartej. W 1976 roku w Paryżu triumf święcił Adriano Panatta. Wcześniej dwa tytuły w Roland Garros zdobył Nicola Pietrangeli (1961, 1964). Dementiewa miała szansę na trzeci wielkoszlemowy finał (po Roland Garros i US Open 2004). Rosjanka wygrała sześć z wcześniejszych 10 spotkań z Włoszką.
Dementiewa w trzech kolejnych własnych gemach serwisowych broniła break pointów, ale nie dała się przełamać i po sześciu gemach był remis 3:3. Schiavone w tym czasie miała drobne problemy jedynie w trzecim gemie, w którym prowadząc 40-15 pozwoliła Rosjance doprowadzić do równowagi. Kolejne dwa punkty padły łupem debiutantki na tym szczeblu Wielkiego Szlema, która popisała się krosem forhendowym i ostrym topspinowym bekhendem. W siódmym gemie przy stanie 15-30 Schiavone popełniła podwójny błąd serwisowy. Dementiewa wykorzystała już pierwszego break pointa, dobrze ustawiła się do slajsa bekhendowego rywalki i popisała się kończącym krosem forhendowym. W kolejnym gemie finalistka z 2004 roku miała trzy szanse na objęcie prowadzenia 5:3 (prowadziła 40-15), ale popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, w tym jeden przy break poincie. W dziewiątym gemie Schiavone od stanu 15-30 wygrała trzy piłki z rzędu kończąc wygrywającym serwisem. W 11. gemie Włoszka znowu przegrywała 15-30, ale trzy kolejne piłki padły jej łupem. Ostatnia po kapitalnej wymianie: 29-latka z Mediolanu umiejętnie broniła się slajsem bekhendowym przed atakiem Dementiewej, w końcu Rosjanka zdecydowała się zagrać dropszota, do którego z łatwością dobiegła Włoszka i zdobyła punkt wolejem bekhendowym. 12. gema do zera wygrała Dementiewa kończąc go asem serwisowym.
W tiebreaku finalistka z 2004 roku wygrała dwie pierwsze piłki, ale potem jej gra zupełnie się posypała. Schiavone pierwszy punkt zdobyła efektowną kombinacją odwrotnego krosa forhendowego i woleja. Potem Dementiewa przegrała dwie wymiany, w których zagrała dwa słabe dropszoty. Pierwszego Schiavone odegrała pod nogi rywalki, a próbująca mijać ją Rosjanka wyrzuciła forhend. Drugiego Włoszka odegrała ostrym krosem bekhendowym, a instynktowny forhend Dementiewej wylądował poza kortem. Kolejny punkt także padł łupem tenisistki z Mediolanu, po tym jak Rosjanka wyrzuciła prosty bekhend. As serwisowy dał Włoszce cztery piłki setowe. Dementiewa od stanu 2-0 przegrała sześć piłek z rzędu. Pierwszego setbola obroniła stop-wolejem bekhendowym. Przy drugim wyrzuciła bekhend i I set po 69 minutach padł łupem Schiavone.
- Naderwałam coś w lewej łydce, to było bardzo bolesne nawet dla poruszania się. Przytrafiło mi się to w moim drugim meczu i w dzisiejszym meczu sytuacja uległa pogorszeniu - opowiadała Dementiewa o przyczynach rezygnacji z dalszej gry. - Dzisiaj było już tego zbyt wiele, nie mogłam się normalnie poruszać po korcie. - Byłam bliska poddania mojego trzeciego mecz z Aleksandrą (Woźniak), ale byłam w stanie wygrać ten jeden mecz. Potem miałam dzień przerwy i wydawało się, że wygląda to trochę lepiej, ponieważ przez ten czas w ogóle nie trenowałam.
- Ale grając, a szczególnie poruszając się po korcie ziemnym, to wyglądało gorzej. Czujesz, że twój stan się pogarsza podczas ruchów, ponieważ jest ci bardzo ciężko kontrolować sytuację na korcie. Czuję duże rozczarowanie, ponieważ pomimo tego bólu miałam ochotę do gry, miałam trochę okazji i czułam, że jestem w dobrym stanie. Widziałam się z lekarzem przez wiele godzin przed meczem w ciągu wszystkich dni, więc nie wydaje mi się, ze akurat w tym momencie wezwanie go mogło by mi w czymś pomóc. Ze łzami, musiałam spróbować grać z tym bólem. Miałem kurację, brałam środki przeciwbólowe, wszystko czego można było spróbować, ale dzisiaj nic nie pracowało. Więc nie sądzę, by można w magiczny sposób odmienić moje poruszanie się.
- Zrobiłam, ile w mojej mocy. Dałam z siebie wszystko, chciałam wyjść i zagrać, nawet z tym bólem, z którym budziłam się codzienne rano i nie mogłam zrobić pierwszego kroku - to było takie bolesne. Naprawdę chciałam grać, ponieważ jest to dla mnie specjalny turniej. Więc zmuszałam siebie samą do walki z tym bólem. Ale nie mogłam nic więcej zrobić. Moją największą bronią jest praca nóg, moje ruchy i z tego rodzaju urazem, granie dalej było niemożliwe.
- Naprawdę nie wiem co się stało, ale to był bardzo ciężki set. Myślę, że obie grałyśmy dobrze - powiedziała Schiavone. - Ja byłam trochę bardziej konsekwentna od niej. Kiedy miałam okazje starałam się ją przycisnąć, ale to nie było łatwe. Grałam dobrze, bo byłam skoncentrowana i powiedziałam sobie, że muszę grać topspinem tak często, jak tylko mogę. Więc w ostateczności była to dobra droga. Grałam oczywiście agresywnie, gdy miałam swoje szanse, ponieważ grałam dalej krosa i nie pozwalałam jej przejść na stronę forhendową. Kiedy masz szanse albo odgrywasz tam slajsa albo grasz forhend na jej forhend.
- Znam ją i ją szanuję. Jeżeli zdecydowała się zakończyć mecz to znaczy, że miała ku temu wystarczający powód. W każdym razie mecz obfitował w długie wymiany i nie wiem, jak ona była w stanie zagrać pierwszego seta.