Tenisowe niespodzianki roku: Kei Nishikori - waleczny samuraj

To był najdramatyczniejszy mecz turnieju Delray Beach Intenational Tennis Championships na Florydzie w połowie lutego tego roku. Po przegraniu pierwszego seta z Amerykaninem Samem Querreyem, rozstawionym z numerem trzecim (4:6), kolejnego seta wygrał Kei Nishikori (6:2). W trzecim doszło do tie-breaku, Sam uzyskał w nim prowadzenie 3:0...

W tym artykule dowiesz się o:

...potem po wyrównaniu przez Kei na 3:3 znów uciekł na 6:3, co oznaczało trzy piłki meczowe, obronione przez Kei, przy 7:6 miał jeszcze czwartą szansę na zwycięstwo, ale odtąd nie ugrał już ani jednego punktu. Kei wygrał tie-break 9:7 i awansował do finału. Zapytany potem, co pomogło mu przetrwać w takiej beznadziejnej sytuacji, odpowiedział: - Nie myślałem wtedy o niczym innym jak tylko o następnej piłce, o kolejnym punkcie do rozegrania. Mentalnie czułem się zmęczony, niemniej powiedziałem sobie, że trzeba walczyć dalej, do końca.

Gdy James Blake, jedynka turnieju (12. ATP), usłyszał w finale sakramentalne słowa sędziego: "Gem, set, mecz. Wygrał Kei Nishikori", to zapewne nie dowierzał jeszcze do końca swym uszom. Przecież zaczął dobrze, pierwszego seta wygrał 6:2, ale potem gra potoczyła się inaczej, następne dwa sety 6:2, 6:4 - i cały mecz wygrał Japończyk. Zaskoczenie było totalne. Chociaż z czasem można było się już trochę oswoić z efektywną grą walecznego osiemnastolatka, znakomicie czującego się na twardych kortach. Jako zajmujący zaledwie 244. pozycję w rankingu ATP zaczynał turniej w Delray Beach od kwalifikacji. W drodze do finału pokonał jeszcze Niemca Floriana Mayera, turniejową piątkę, i Amerykanina Bobby Reynoldsa.

Ostatnio taki wyczyn udał się Belgowi Steve’owi Darcisowi w lipcu ubiegłego roku, gdy w Amersfoot w Holandi przeszedł od kwalifikacji po finał i został zwycięzcą całego turnieju. Minęło ponad 16 lat od czasu, gdy po raz pierwszy japoński tenisista zdołał wygrać imprezę ATP. W 1992 roku w Seulu był to Shuzo Matsuoka, w Delray Beach, w 2008 roku - Kei Nishikori. Jego triumf ma także inny wymiar. Po Lleytonie Hewittcie jest on najmłodszym (miał 18 lat, 1 miesiąc i 19 dni) zwycięzcą turnieju ATP. Lleyton jako najmłodszy triumfator miał 16 lat, 10 miesięcy i 18 dni, gdy zwyciężył w Adelajdzie w Australii w 1998 roku.

Kto to jest Kei Nishikori? Skąd się wziął? Mimo młodego wieku ma niezłe referencje, po części wyjaśniające jego zaskakujący sukces. Grać w tenisa zaczął mając lat pięć. W wieku 14 lat wyjechał z rodzinnego Shimane w Japonii do USA, na Florydę, wysłany tam, do słynnej Akademii Tenisowej Nicka Bollettieriego przez Masaaki Morita Tennis Fund sponsorującej wyselekcjonowaną grupę utalentowanych japońskich graczy. Na Florydzie w towarzystwie zdolnej młodzieży tenisowej, wśród nich na przykład Zacharego Gilberta, syna znanego profesjonalisty, Brada Gilberta, szlifował technikę, uczył się taktyki tej gry.

A przebieg jego krótkiej kariery? Na pewno trzeba wspomnieć o wygranej w Roland Garros w juniorskim turnieju deblowym w 2006 roku. Ze zmiennym szczęściem grał w turniejach typu Futures w Meksyku, w Ekwadorze, w Kalifornii. W ubiegłym roku próbował już swych sił także w turniejach ATP; w drugim z nich, w Indianapolis, dotarł do ćwierćfinału. I wreszcie przyszedł zaskakujący sukces w Delray Beach. Toteż gdy Kei Nishikori wystartował w SAP Open w San Jose, gdzie został dopuszczony do turnieju głównego, nie był już kimś nieznanym. Andy Roddick, z którym miał się zmierzyć Kei w drugiej rundzie, przyszedł na kort zobaczyć, kto to jest ten Nishikori, pogromca Jamesa Blake, jak on gra, jaki jest jego forehand? A Kei, gdy go zobaczył na trybunie, zagrał jeszcze lepiej, żeby, jak powiedział, nie umknęła mu okazja do spotkania z tak utytułowanym przeciwnikiem. Roddick okazał się jednak jeszcze za mocny na osiemnastolatka i wygrał bez problemu w dwóch setach. Następny turniej w Memphis, Morgan Keegan Championships, Kei zaczął również od kwalifikacji, jak w Delray Beach, chociaż awansował tymczasem na liście ATP z 244. na 131. pozycję. Wygrał w pierwszej rundzie z Aleksandrem Kuzniecowem 6:4, 6:4, ale Bobby Reynolds, którego pokonał jeszcze dwa tygodnie temu, oraz choroba zmogły walecznego Japończyka. Przy stanie 2:6 i 0:3 musiał skreczować.

Możliwe, że emocje ostatnich trzech tygodni, zyskanie sławy, przede wszystkim w jego ojczyźnie, przerosły młodego zdolnego zawodnika. O Kei Nishikori (123. ATP wg rankingu z 25 lutego 2008 roku) zapewne jeszcze nie raz usłyszymy, i to już w niedługim chyba czasie. Na razie musi się on jeszcze oswoić z nową dla niego pozycją wschodzącej tenisowej gwiazdy.

Komentarze (0)