Pironkowa odprawiła pięciokrotną mistrzynię i o finał Wimbledonu zmierzy się z Wierą Zwonariową. - Wierzę, że mam do zaoferowania jeszcze więcej - stwierdziła Bułgarka. Starszą z sióstr Williams pokonała już w Wielkim Szlemie, przed czterema laty w Melbourne. - Wtedy też było wielkie zamieszanie po meczu. A podczas kolejnego nie mogłam się już w ogóle skupić. Ale teraz jestem dojrzalsza. Odrobiłam lekcję.
- Wimbledon zawsze był dla jak religia - mówi 22-letnia Pironkowa. W Londynie towarzyszy jej prawie cała rodzina, przyjaciele, ale nie... bułgarscy dziennikarze (zobacz wideo). Dlaczego we wcześniejszych czterech startach w Wimbledonie odniosła tylko jedno zwycięstwo? - Bo dopiero teraz jestem przygotowana do gry na trawie - przyznała. - Gdy przegrywa się jeden mecz, to jest się mniej pewnym siebie w kolejnym. Ja grałam źle przez dziesięć lat. Nie wiedziałam co zmienić. Dopiero poprzedni sezon przyniósł przełom.
Przełom, ale negatywny mamy w przypadku Venus, która poprzednio nie doszła w Londynie do finału w 2006 roku. - Miałam tyle szans, tyle krótkich piłek i wszystko posyłałam w aut - powiedziała ogromnie zawiedziona. - Nienawidzę przegrywać. Czułam, że gram tutaj świetny tenis. Ale muszę unikać dni takich jak ten. Teraz celem jest obrona tytułu deblowego z siostrą, która pożycza od niej biżuterię. - Ale nie sądzę, by mi ją oddała.
- Uczyć się na błędach przeszłości - to credo Zwonariowej. W półfinale spotka się z Pironkową, której uległa przed rokiem na własnej ziemi w Moskwie. - Nie grałam wtedy najlepszego tenisa, ale wiem, czego się po niej spodziewać. Chociaż tak naprawdę to ona zawsze zaskakuje: nie wiadomo czy zagra slajsem, czy zwolni grę, czy ją przyspieszy.
Do miejsca w półfinale na dole drabinki przewidywane były Venus i Clijsters. - Bycie faworytką to komplement, na który się długo pracuje - przyznała Kim, wyeliminowana przez Zwonariową. - Zawodem jest to, że nie potrafiłam wydobyć z siebie najlepszej gry w ważnych momentach. Trudno było przeczytać jej grę - przyznała Belgijka.
- Zagrałam lepiej taktycznie - przyznała po awansie do drugiego półfinału Szlema Zwonariowa. - Nie myślałam o popełnionych niewymuszonych błędach, a o tym, co muszę zrobić w następnej kolejności. Przy jednej próbie dobiegnięcia do piłki prawie wykonała szpagat: - Nie trenuję tego, to u mnie naturalne. Po prostu jestem elastyczna. Ma też swoje charakterystyczne przyzwyczajenie: podczas przerwy nakłada na głowę ręcznik. - To pomaga mi się zrelaksować i nie zwracać uwagi na otoczenie.
- Nie wierzę w to, jestem w półfinale Wimbledonu - uśmiecha się Czeszka Kvitová (WTA 62), która przed przyjazdem do Londynu nigdy nie wygrała meczu na trawie. Kanepi zmarnowała we wtorek pięć meczboli. - Oczywiście, że czuję zawód, ale myślę, że minie on w ciągu kilku godzin - przyznała z pogodnym wyrazem twarzy Estonka.
Noty zawodniczek:
Pironkowa - 8,5
Kvitová - 8
Zwonariowa - 7,5
Serena - 7,5
Kanepi - 6
Li - 5
Clijsters - 5
Venus - 4,5
Wanio: Venus nie może się wyzwolić z pomysłu na grę Pironkowej
Sztuką nie jest komentarz do meczu Federera z Nadalem, a zainteresowanie widza pojedynkiem zapowiadającym się jako najmniej atrakcyjny w kobiecym ćwierćfinale Wimbledonu. Tomasz Lorek "ukradł przedstawienie" walczącym dramatycznie na korcie Kanepi i Kvitovej. Po transmisji wiemy, że Kanepi jest znawczynią literatury i historii, a jeśli ktoś lubi podróżować pociągiem, to Kaia jest idealną partnerką do konwersacji. Kanepi biegnie po korcie, Lorek porównuje: - To nie to samo, co pędzić samochodem z Haapsalu do Hasselt na mecz Pucharu Federacji z Belgią! Poezja. W związku z Kvitovą dowiedzieliśmy się kilku spraw odnośnie literatury czechosłowackiej. A Petra? - Nie wygrywała w tym roku? Dzyń dzyń i jest w półfinale Wimbledonu.
W meczu Clijsters - Zwonariowa po korcie biegały wedle słów komentującej Katarzyny Nowak trzy zawodniczki: Clijsters, Zwonariowa i Zwonariewa. A na trybunach tylko pani Kasia widziała męża Belgijki. - Mmmmm... uuuuu.... - taki jest teraz sposób na wyrażanie skrajnych emocji: po zagraniu trafionym i autowym. Wysoki poziom trzyma za to Krzysztof Wanio: - Publiczność rozpoczyna swoje ochy i achy! I można się było achnąć po tym returnie!
Przedstawienia idei naprawy rodzimego tenisa nie mógł odmówić sobie Tomasz Tomaszewski, który nie zwracał zrazu wielkiej uwagi na Williams i Li. Widzowie Polsatu Sport usłyszeli, że Agnieszka Radwańska od ubiegłego roku się nie rozwinęła, a wręcz cofnęła się w rozwoju. Jak powszechnie wiadomo, Agnieszka nie jest szczęśliwa także w życiu prywatnym(sic!) i od dłuższego czasu nie wygrała z wybitną rywalką (ale kogo uważamy za wybitną: siostry Williams czy także Dementiewą i pojedyncze mistrzynie wielkoszlemowe?). Tomaszewski w liczbie mnogiej mówi o wielkiej nadziei pokładanej w Wydziale Szkolenia PZT (tym samym, który wziął stronę Kubota po niezasłużonej ocenie komentatora w czwartek). Prezes PZT nie wydaje się mieć autorytetu, więc Radwańskiej może pomóc Ryszard Krauze. Generalnie tenisistka ma zepsuty wizerunek. A czy o ten nie należy dbać przede wszystkim we własnym przypadku?
Noty komentatorów:
Lorek - 8,5
Wanio - 8
Nowak - 6
T. Tomaszewski - 3