Wimbledon: Serena szykuje szczyt formy na sobotę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Serena Williams szczyt formy w Wimbledonie szykuje na sobotni finał z Wierą Zwonariową, którą pokonała pięciokrotnie w sześciu bezpośrednich potyczkach. Rosjanka nie ma według obrończyni tytułu słabych punktów, na ataku na które mogłaby się skupić.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ona nic nie robi źle. Trudno z taką grać, bo wszystko robi dobrze - powiedziała Serena po zwycięstwie 7:6, 6:2 nad Czeszką Kvitovą. Amerykanka chce w finale przede wszystkim lepiej serwować: - Na tym elemencie gry polegam. A grę najlepszą chce się zaprezentować zawsze w finale. W tym Wimbledonie niepotrzebnie wywierałam na sobie presję.

Czterokrotnie w finale Wimbledonu, w tym w dwóch ostatnich edycjach, grała przeciw Venus. Czas na zmianę rywalki. - Zawsze trzeba dodać jakiś nowy element do przygotowań. Ale snu z powiek nowa przeciwniczka mi spędzać nie będzie. Jestem śpiochem. Sen to jedna z tych rzeczy, które robię dobrze - powiedziała Serena.

Młodsza z sióstr Williams na spotkaniu z mediami dowiedziała się, że została ukarana finansowo za środową absencję w sali konferencyjnej po porażce w deblu. Grzywna wynosi po 4 tys. dol. dla niej i Venus. - Ok, byleby nie 92 tys. dol. - powiedziała, nawiązując do kary po jej ataku słownym na sędzię liniową w półfinale US Open. - Nigdy nie idziemy z Venus na konferencję po deblu. Nie robiłyśmy tego także w Australii.

Serena jest bardzo regularna w turniejach Wielkiego Szlema. W piętnastu ostatnich najważniejszych imprezach tenisowych tylko raz nie dotarła do ćwierćfinału. Pierwszy tytuł wielkoszlemowy zdobyła w 1999 roku w Nowym Jorku. W Wimbledonie, podobnie jak w US Open, triumfowała trzykrotnie. Czym się różni kort centralny w Londynie od tego imienia Arthura Ashe'a? - To zależy. Trawa jest dziwna, ale Wimbledon ma wielką historię. W US Open z kolei jest głośno, stadion jest wielki - tłumaczy.

Źródło artykułu: