Francesca Schiavone, 30 lat, jej triumf w Roland Garros to największy sukces kobiecego tenisa we Włoszech (foto PAP/EPA)
Według Corrado Barazzuttiego, kapitana Włoszek w Pucharze Federacji, Schiavone wciąż płaci cenę za triumf w Paryżu. - Z Wiesniną można przegrać, bo jest w formie. Dla Franceski zawsze niezwykle trudne są pierwsze rundy - mówi trener, który wspólnie z Renzo Furlanem wspiera pierwszą wielkoszlemową mistrzynię z Italii w centrum federacji w toskańskiej Tirrenii.
Przed wylotem do Stanów Zjednoczonych Schiavone trenowała pod okiem Barazzuttiego w Rzymie. - Jest dobrze przygotowana. Potrzeba jej tylko przywrócić rytm meczowy - tłumaczy. - Jest człowiekiem. To normalne, że płaci cenę za sukces w Paryżu. Powróci na swój poziom, tak jak to już robiła w swojej karierze.
30-letnia Schiavone, chwalona za styl gry, nie jest dziś tak spokojna jak była w maju. Czy triumf w Roland Garros to było dla niej za wiele? - Byłoby wielką szkodą, gdyby ze swoim tenisem i mocą prezentowaną na kortach ziemnych nie osiągnęła tego sukcesu - tłumaczy Barazzutti. Według niego do wstrząsu potrzeba zawodniczce nawet siedmiu kolejnych porażek.