WTA Montreal: Radwańska gromi w drodze do 1/8 finału

63 minuty trwał mecz, w którym Agnieszka Radwańska wygrała 6:0, 6:3 z kwalifikantką Vanią King (WTA 79), awansując do 1/8 finału turnieju WTA Tour rangi Premier 5 w Montrealu. Rywalką Polki, dziewiątej rakiety świata, będzie w czwartek zwyciężczyni pojedynku Kuzniecowa-Bacsinszky.

Dobra wiadomość: numer jeden polskiego tenisa wciąż w formie, którą prezentuje od początku serii US Open. Zryw amerykańskiej rówieśniczki w drugim secie spowodował lekkie kłopoty z zamknięciem przez Radwańską pierwszego w jej karierze meczu w Montrealu, ale skończyło się i tak o wiele szybciej niż dwa lata temu w Pattai. Czas na korcie ma znaczenie: Isia w środę wystąpi jeszcze w deblu.

Gdy w spotkaniu otwierającym program dnia na korcie centralnym coraz bardziej realne stawało się zwycięstwo "rowerkiem" (podwójne 6:0) zawodniczki zdecydowanie lepszej, skuteczniejszej i popełniającej mniej błędów, King pięknym bekhendem w linię wywalczyła pierwszego gema (po ośmiu przegranych). Finalistka Pucharu Federacji uradowała się tym faktem nieprawdopodobnie i mogła nawet pójść za ciosem, ale nie udało jej odważne zagranie przy break poincie na wyrównanie stanu w drugim secie.

Amerykance w ogóle mało się udawało od początku i można się było zastanawiać w jaki sposób potrafiła ze swoim mizernym serwisem wygrać w deblu Wimbledon. Radwańska bezlitośnie punktowała Vanię, w dwóch pierwszych gemach serwisowych tejże nie oddając jej ani jednego punktu. Gdy tylko Vania zobaczyła cień nadziei (0-30 przy podaniu Polki), była natychmiast karcona krosem w narożnik. Niespodziewanie, Vania znalazła na Radwańską sposób: passing shot, czyli uderzenie mijające rywalkę przy siatce.

Po konsultacji z trenerem, od 4:1 w drugiej partii, King co najmniej czterokrotnie mijała Radwańską przy siatce. A przecież Isi miało nie grozić żadne niebezpieczeństwo spowolnienia procesu awansu: drugą partię rozpoczęła od przełamania i była na prostej drodze do zwycięstwa. Ale King zaczęła walczyć najdzielniej wtedy, gdy była w największym dole. Radwańska przy wspomnianym 4:1 szybko straciła trzy punkty i choć efektownie obroniła dwa break pointy, przy trzecim dziwaczne asekuracyjne zagranie dało rywalce dużo czasu do zajęcia pozycji, z której posłała bekhend po linii oznaczający zmniejszenie strat.

Różnica klasy była jednak zbyt duża: Isia nie wykorzystała serwisu na mecz i jednej piłki na jego zakończenie (drugie przełamanie ze strony King), ale udało jej się kilka chwil potem. Drugi set z pewnością do wzorcowych w wykonaniu Radwańskiej (w sumie 18/12 w skończonych piłkach/niewymuszonych błędach) nie należał, ale będzie miała okazję na rehabilitację w pojedynku z lepszą zawodniczką niż King (13 winnerów / 17 błędów niewymuszonych). W środę obie więcej punktów zdobyły przy returnie niż przy serwsie. Amerykanka wygrała ledwie sześć piłek przy pierwszym serwisie.

Rogers Cup, Montreal (Kanada)

WTA Tour Premier 5, kort twardy, pula nagród 2 mln dol.

środa, 18 sierpnia

II runda (1/16 finału):

Agnieszka
Radwańska

(Polska, 7)
6:0, 6:3
Vania King
(USA, Q)
statystyki
0
asy
0
1
podwójne błędy serwisowe
4
18
uderzenia wygrywające
13
12
niewymuszone błędy
17
69%
skuteczność 1. serwisu
50%
20/33
punkty z 1. serwisu
6/21
7/9
wykorzystane break pointy
2/8
58 (28/30)
suma punktów (serwis/odbiór)
32 (12/20)
czas gry: 1:03 godz.

Wyniki i program turnieju

Komentarze (0)