Andy Roddick: Nie potrafię kontrolować języka, czyli nie zostanę politykiem

W życiu Andy'ego Roddicka od ubiegłego roku najważniejsza jest żona. W ostatnich tygodniach w rankingu wartości awansowało zdrowie, bo u najlepszego amerykańskiego singlisty wykryto mononukleozę. Ale i tak jest w półfinale turnieju w Cincinnati.

W tym artykule dowiesz się o:

Roddick poślubił modelkę Brooklyn Decker 17 kwietnia ubiegłego roku. - I teraz to ona jest priorytetem mojego życia - mówi w rozmowie z dziennikiem "Marca". - Była ze mną podczas Wimbledonu i potem w Atlancie. Nasze prace polegają na podróżowaniu, ale zawsze chcemy być razem.

Kiedy w ubiegłym tygodniu po raz pierwszy w historii rankingu ATP w czołowej dziesiątce nie znalazł się żaden Amerykanin, zaczęto mówić o kryzysie tamtejszego tenisa. A tu Jankesi trafili do półfinału w Masters 1000 w Cincinnati: w sobotę mecz Roddick-Mardy Fish.

Tymczasem Roddick zapomniał już o wielkim zawodzie finałowej porażki w ubiegłorocznym Wimbledonie ( - Miałem potem koszmary - wspomina) i czeka na US Open, gdzie triumfował w 2003 roku. - Wcale nie czuję się bardziej kompletnym graczem niż pięć czy sześć lat temu - przyznaje. Jego faworytami do tytułu są Nadal i Federer.

Czy za zakończeniu kariery zostanie wzorem wielu amerykańskich sportowców politykiem? - Jak ja mam iść do polityki, kiedy nie potrafię kontrolować swojego języka nawet na konferencjach prasowych - odpowiada. - Zawsze mówię coś, co nie przystoi. Przynajmniej jest tego świadom.

Kompilacja wywiadów z Roddickiem

Komentarze (0)