Nie było tak wielkiej dramaturgii jak w ubiegłym roku w walce o finał Australian Open (grali wtedy 5h14'), ale rozstrzygnięcie jest to samo. Podobne może być też następstwo. Rafa, wówczas także lider rankingu, po maratonie w Melbourne pokonał w finale Rogera Federera i sięgnął po wielkoszlemowy tytuł na ziemi do tego czasu niezdobytej. W Nowym Jorku powalczy teraz o pierwszy w karierze finał tam.
Rafa gra coraz lepiej, mimo że ma coraz lepszych rywali. Do rangi wydarzenia urasta fakt, że po raz pierwszy w turnieju stracił serwis: przy 1:1 w otwierającym secie. Ale to był jedyny break point, który miał Verdasco, pokonany przez rodaka po raz jedenasty z rzędu. Nadal jakby kumulował energię na naprawdę wielki i ciężki mecz (finał z Federerem?), a Verdasco wydawał się taki mieć już za sobą (znakomite widowisko w IV rundzie przeciw Davidowi Ferrerowi).
Przyjacielowi z Madrytu, który rozpoczął serwowanie od asa z drugiego podania, Nadal nie pozwolił na ugranie seta. Jeszcze przed przełamaniem Majorkańczyk miał break pointa, a następnego w kolejnym gemie serwisowym rywala. Powrócił na 4:4, gdy Nando popełnił dwa podwójne błędy serwisowe, a ten przy decydującej piłce był kuriozalny (pierwsze podanie zostało zaliczone jako as, ale po sprawdzeniu śladu przez Nadala okazało się, że był aut). Gdy Verdasco serwował po raz drugi, by pozostać w secie (5:6), najpierw sprowokował szanse dla Rafy (wyrzucił w trybuny wysokiego woleja, potem piłka po taśmie spadła mu na aut) i został przez przyjaciela-rywala wymanewrowany przy drugim setbolu (fantastyczna wymiana, w której Nando nie miał już sił podejść do odbioru woleja).
Ostatnia akcja pierwszej partii pokazała, że Nadal coraz szybciej chce kończyć akcje własnymi uderzeniami (18 piłek wygranych bezpośrednio). Błędów popełnia tyle co kot napłakał (w sumie 16 niewymuszonych, ale tylko 3 w drugim i 2 w trzecim secie!). Na 21 akcji przy siatce Rafa zdobył 16 punktów. Każdego seta wygrywał z przewagą jednego przełamania. Jego serwis znów działał bardzo poprawnie (66% pierwszego i 84% piłek po nim wygranym, cztery asy i zero podwójnych błędów).
Gdy po zamknięciu drugiej partii Verdasco poprosił o uruchomienie systemu Hawk Eye dla piłki wyraźnie umieszczonej przez Nadala w korcie "zawijanym" forhendem, był to raczej wyraz bezradności niż żart madrytczyka. W trzecim secie stracił podanie już na otwarcie, a o odrobieniu strat przy tak regularnym i skutecznym mistrzu Wimbledonu nie było mowy. Verdasco zanotował w sumie 25 kończących piłek, ale aż 41 niewymuszonych błędów.