"Lyon marzy o nowej sadze": "Le Parisien" wspomina finał Pucharu Davisa edycji 1991. Francuzi cieszyli się z triumfu po 59 latach od wyczynu swoich słynnych "muszkieterów". Noah poprowadził kolegów w tańcu zwycięstwa, śpiewając "Saga Africa". Za nim Guy Forget, dziś kapitan Francuzów: - To część naszej historii. Ale nie jesteśmy ponownie w Lyonie, by przeglądać album ze zdjęciami - mówi. Jego dzisiejsi podopieczni byli dziećmi w 1991 roku: Gasquet i Monfils mieli po pięć lat, a Clément 14.
Noah prowadzi kolegów w tańcu w rytmie "Saga Africa"
W finale 1991 żadnego punktu singlowego nie zdobył dla Amerykanów Pete Sampras, pokonany zarówno przez Leconte, jak i Forget w czwartej grze. Forget był w życiowej formie, Leconte powrócił do kadry na prośbę Noaha: - Wróciłem tylko na debla, a zagrałem w singlu - wspomina. Cztery miesiące wcześniej przeszedł operację biodra. - Wieczorem z balkonu widziałem cieszący się plac Bellecour. Byłem pijany ze szczęścia, ale sam nie piłem, bo o 6 rano wsiadłem w samochód i pojechałem do Szwajcarii.
Układanka Forget
"L'Équipe" ma w czwartek 18 stron, ale sprawa wywołującego niezwykłe zainteresowanie meczu z Argentyną nie zmieściła się na jednej kolumnie. W artykule "Witamy w labiryncie" o problemach (także bogactwa) Forget: "Przed dwanaście lat na stanowisku kapitana rzadko musiał mierzyć się z taką układanką". Trzy nominacje wydają się być pewne: Monfils wystąpi jako pierwsza rakieta, Llodra będzie grał w deblu, ale jego partnerem na pewno nie będzie ani Monfils, ani Simon.
Na mecz w Lyonie akredytowało się 69(!) dziennikarzy argentyńskich. "L'Équipe" przypomina, że w tegorocznym Roland Garros wysłanników mediów z kraju ich dzisiejszych rywali było 30. Kapitan Argentyńczyków, Tito Vázquez, ma dwa pewne punkty: Davida Nalbandiana i debel Horacio Zeballos / Eduardo Schwank. Drugą rakietą może, ale nie musi być Juan Mónaco. W środę rywale zagrali w siatkonogę: "Nalbi" i Schwank pokonali 1:0 Simona i Monfilsa.
Kibicami w hali Gerland w Lyonie będą ci, którzy zagrać z powodu kontuzji nie mogą: Jo-Wilfried Tsonga (kolano) i Julien Benneteau (nadgarstek). Tsonga przynajmniej już trenuje: rankiem w miejscowym klubie z zawodnikiem klasy 15.
Söderling: Puchar Davisa ważniejszy od Wielkiego Szlema
Włochy po spadku w 2000 roku z Grupy Światowej nigdy nie powróciły do elity Pucharu Davisa. W barażowym meczu grają o to ze Szwecją w Sparbanken Arena w Lidkoping. Robin Söderling ma być ich ostatnią przeszkodą: - Poza kortem jestem nieśmiały i cichy - mówi w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport" o swojej osobowości, która ma nie podobać się wielu zawodnikom. Czy szwedzki tenis to tylko Söderling? - Taki mamy okres, między kontuzjami i pokoleniem mniej nastawionym na tenis. Poza tym media poświecają temu sportowi mało uwagi. Ale teraz Puchar Davisa: dla mnie jest przed Wielkim Szlemem. Gramy 30 minut jazdy od mojego domu w Tibro. Ale nie ja wybierałem miejsce!
Nadal: może być najlepszy w historii?
W środę wieczorem Rafa Nadal oglądał z trybun mecz ukochanego Realu Madryt z Ajaksem Amsterdam. A prasa wciąż zajmuje się Majorkańczykiem, próbując znaleźć dla niego miejsce w panteonie sław. Nagłówki hiszpańskich gazet po jego triumfie w Nowym Jorku: "Już jest mitem" ("Marca"); "Jest największy" ("Sport"); "Jest legendą" ("Mundo Deportivo" i "As").
Włoska "La Gazzetta dello Sport" przedstawia dwa rankingi najlepszych tenisistów według swoich wysłanników na turnieje wielkoszlemowe: w obu pierwszy jest Roger Federer. Dziennik prezentuje także sylwetki postaci męskiego tenisa: Jacka Kramera ("Nikt nigdy tak jak on po II wojnie światowej nie zdominował tenisa"), Roda Lavera ("Kto wie ile zdobyłby tytułów wielkoszlemowych, gdyby nie przestał grać na 5 lat"), Björna Borga ("Fenomen pod względem mentalnym i fizycznym"), Johna McEnroe ("Najbardziej genialny sportowiec, który miał w ręce rakietę do tenisa"), Pete'a Samprasa, Federera i Nadala.