Drugi dziś na liście rankingowej Federer po dekadzie wrócił do szwedzkiej stolicy (tam wygrał setny mecz w karierze), gdzie świętuje swoje 727. zwycięstwo w premierowym cyklu (Wielki Szlem, World Tour i Puchar Davisa). Szwajcar (nigdy nie skreczował) jest rekordzistą pod względem liczby wygranych i ogólnie meczów: można się spodziewać, że dobije do liczby tysiąca spotkań, bo zapowiada grę do igrzysk olimpijskich w Londynie.
Po finale w Szanghaju i wolnym w I rundzie w Sztokholmie Federer "wziął na warsztat" Denta (ATP 101), który we wtorek pokonał Michała Przysiężnego dzięki kreczowi głogowianina. Amerykański specjalista od taktyki serw&wolej podobnie jak przed rokiem w Miami (6:3, 6:2), nie sprawił faworytowi większych problemów. Federer obronił dwa break pointy (przy 2:1 w drugim secie) i czterokrotnie przełamał Denta.
W tie breaku trzeciego seta walkę o ćwierćfinał przegrał pogromca Łukasza Kubota, niemiecki kwalifikant Matthias Bachinger (ATP 275), którego pokonał James Blake (ATP 135). Startujący z dziką kartą Amerykanin dwukrotnie wygrał turniej w Sztokholmie (2005-6), a w sumie odniósł tam 15 zwycięstw w 16 meczach. Następnym przeciwnikiem sponiewieranego przez kontuzję ex czwartego singlisty świata będzie znakomicie czujący się w halowych warunkach (o czym przekonali się także Polacy) Jarkko Nieminen (ATP 45).
CZYTAJ: Söderling rozdaje karty "u siebie"
Najliczniej reprezentowana w ćwierćfinale jest nacja chorwacka, bo oprócz Ivana Ljubičicia (6:3, 6:4 z Arnaud Clémentem) wygrał w czwartek także Ivan Dodig (ATP 132). Ten ostatni, 25-letni kwalifikant z Zagrzebia, po odprawieniu Tommy'ego Robredo nie mógł mieć problemów z Tobiasem Kamke (6:1, 6:1).