Federer osiągnął ten wynik wygrywając (2:6, 6:3, 6:2 w 1h47') z rodakiem Stanislasem Wawrinką (ATP 21) i awansując do półfinału turnieju w Sztokholmie, gdzie w sobotę jego rywalem będzie Ivan Ljubičić (ATP 17), z którym ma bilans meczów 12-3 (wygrał dziewięć ostatnich).
Przed Samprasem i Federerem trzech zawodników w Erze Otwartej tenisa przez co najmniej dziewięć sezonów z rzędu wygrywało 50 lub więcej meczów: absolutny rekordzista (także pod względem tytułów) - Jimmy Connors (1972-84), Guillermo Vilas (1974-83) i Stefan Edberg (1985-94).
Tymczasem Wawrinka uległ człowiekowi, w cieniu którego pozostaje (i pozostanie?) w swoim kraju po raz szósty w siedmiu potyczkach. Stan wygrywając pierwszego seta osiągnął już 50% tego, co we wszystkich poprzednich pojedynkach z Rogerem, którego pokonał i jedyne partie zabrał mu w ubiegłym roku na mączce w Montecarlo (6:4, 7:5).