Panfil (ATP 474) na otwarcie finału przeciw Tennis Club Castellazzo uległ specjalizującemu się w deblu Daniele Braccialemu (ATP 920, ale ATP 58 w deblu) 6:7(5), 3:6. Zabrzanin, szósta rakieta polskiego tenisa, w drugim secie szybko stracił kontakt ze starszym o dekadę rywalem (0:3). Dla Braccialego to rewanż za porażkę, jakiej doznał z Panfilem w fazie grupowej mistrzostw Italii.
Ekipa z Castellazzo (pod Parmą) trzykrotnie wychodziła na prowadzenie, ale zawodnicy z rzymskiego Aniene za każdym razem wyrównywali. W drużynowym czempionacie w Italii jest regulaminowo sześć potyczek w jednym meczu, a w wypadku braku rozstrzygnięcia decyduje dodatkowy debel. W tym lepsi byli przybysze ze stolicy. Z niektórych oczu polały się łzy szczęścia.
Pierwszy od prawej stoi Grzegorz Panfil, 22 lata; drugi od lewej Simone Bolelli, 25 (foto Costantini/Canottieri Aniene)
Marco Barbiero, kapitan Aniene, w wypowiedzi dla telewizji Supertennis o Panfilu: - W wygranym spotkaniu w Parmie dokonał prawdziwego cudu, który się nie powtarza. Finał zawsze jest zupełnie inną sprawą. Bracciali, który po Panfilu pokonał także nieoczekiwanie Simone Bolellego, ex 36. rakietę świata, gwiazdę Aniene: - Te rezultaty przekonały mnie o czymś, w co nie wierzyłem, czyli że potrafię grać dobrze na szybkich nawierzchniach.
W niedzielę od godz. 10 (transmisja Supertennis, kanał 240 platformy n) finał kobiet: broniąca tytułu ekipa Viterbo z Franceską Schiavone zmierzy się z Prato.