Isner-Mahut i nie tylko - najlepsze mecze sezonu ATP

Sezon 2010 w męskim tenisie to mnóstwo wspaniałych widowisk, którymi kibice mogli się ekscytować. Przedstawiamy naszą subiektywną listę Top 7 najbardziej niesamowitych meczów sezonu.

7. Andy Roddick - Fernando González, 6:3, 3:6, 4:6, 7:5, 6:2, 1/8 finału Australian Open

Szalenie widowiskowo grający González stał się współtwórcą kolejnego wspaniałego spektaklu, w którym było wszystko: niesamowite tempo gry, zwroty akcji, nieziemskie wymiany i do tego kontrowersje. Kluczowy był IV set. W 10. gemie González obronił cztery piłki setowe (było 0-40) serwując trzy asy. Z kolei w 12. gemie Chilijczyk roztrwonił prowadzenie 40-0. Roddick do równowagi doprowadził top-spinowym lobem. Forhend uderzony przez Fernando w siatkę dał Amerykaninowi setbola. Kros forhendowy Andy'ego został przez sędziego liniowego wywołany jako autowy, ten jednak postanowił sprawdzić ślad i się nie pomylił. Sędzia ogłosił zakończenie seta, co doprowadziło niemal do furii Gonzáleza, który domagał się powtórzenia punktu tłumacząc się tym, że gdyby nie wywołanie autu przez liniowego odbiłby piłkę i chyba miał rację. Nieodwołalna decyzja podcięła skrzydła Chilijczykowi i V seta przegrał 2:6. Przez cztery sety tenisiści zaserwowali kibicom prawdziwą ucztę z wymianami, którymi można by obdzielić kilka meczów i warto umieścić ten spektakl na liście hitów 2010 roku.

6. Michaił Jużnyj - Richard Gasquet, 6:7(11), 4:6, 7:6(7), 7:6(7), 6:4, I runda Australian Open

Starcie dwóch tenisowych artystów, czarodziejów: rosyjskiego i francuskiego. Mecz I rundy, który śmiało mógłby być ozdobą każdego wielkoszlemowego finału. Fenomenalne, zapierające dech w piersiach wymiany ze zmianami rotacji, wypadami do siatki, płaskimi piłkami mieszanymi z bardzo mocno podcinanymi, zwroty akcji i szalone pościgi.

W 11. gemie IV seta Jużnyj, który przegrał pierwsze dwa sety, odparł dwie piłki meczowe. Pierwszą wygrywającym serwisem, drugą po jednej z wielu bajecznych wymian. Rosjanin dobiegł do wspaniałego drop-szota Gasquet i odegrał go na drugą stronę, Francuz ofiarnie rzucił się na kort, ale nawet ten technik nie był w stanie przebić woleja granego z tak ekwilibrystycznej pozycji. Na zakończenie seta tie break i owacja na stojąco po ostatniej piłce, w której właściwie mieliśmy dwie akcje. Gasquet zagrał niesłychanie ciasnego krosa bekhendowego, a Jużnyj wyrzucony daleko poza kort odpowiedział nadzwyczajnym bekhendem! I takich efektownych wymian było w tym spotkaniu całe mnóstwo, spokojnych, jednostajnych przebijanych w tym widowisku niemal nie było. Rywalizacji w V secie dramaturgii dodał stan obu tenisistów, których łapały skurcze. Francuz prowadził w nim 4:2, ale szalony zryw Rosjanina dał mu cztery gemy z rzędu i awans do II rundy po czterech godzinach i 57 minutach elektryzującego widowiska.

5. Novak Đoković - Roger Federer, 5:7, 6:1, 5:7, 6:2, 7:5, półfinał US Open

Ten mecz miał przeróżne oblicza, w dwóch setach Szwajcar pozwalał sobie na odpoczynek, a prawdziwe natężenie emocji mieliśmy w V secie. Roger omal nie dał się przełamać w siódmym gemie, w którym prowadził 40-0. W dziewiątym gemie Đokovicowi wydawało się, że prowadzi 30-0, ale Szwajcar poprosił o sprawdzenie śladu i miał rację, bo jego forhend minimalnie zahaczył linię. Federer utrzymał podanie, a w 10. gemie przy 15-40 miał dwie piłki meczowe. I wtedy trzy fenomenalne forhendy (jeden wspaniały wolej) dały Serbowi przewagę. Serb ostatecznie utrzymał serwis, a w kolejnym gemie przełamał Szwajcara i własnym podaniem zapewnił sobie miejsce w finale wcześniej broniąc jednak break pointa. Ostatnia piłka to wymiana złożona z 22 uderzeń zakończona wyrzuconym przez Rogera forhendem. Po trzech godzinach i 44 minutach popularny Nole zapewnił sobie drugi finał US Open (pierwszy w 2007). Roger, pięciokrotny triumfator US Open, popełnił 66 niewymuszonych błędów przy 38 Đokovicia.

Đoković, który przegrał trzy wcześniejsze mecze z Federerem na Flushing Meadows, w tym w finale 2007, powiedział: - Wiedziałem, że muszę być cierpliwy i nie dawać za bardzo ponieść się emocjom, ponieważ przez takie przypadki przegrywałem z nim w decydujących momentach. On wykorzystuje taką nerwowość przeciwnika. On to wyczuwa.

Fani tenisa liczący na starcie gladiatorów Nadal - Federer na Flushing Meadows musieli obejść się smakiem. - Chciałbym zagrać przeciwko niemu tutaj. Robiłem swoje przez ostatnich sześć lat dochodząc do finału, a jego niefortunnie nigdy tam nie było. Teraz dzielił mnie jeden krok od tego wydarzenia, oczywiście to jest trochę rozczarowujące - powiedział Szwajcar.

4. Gaël Monfils - Roger Federer, 7:6(7), 6:7(1), 7:6(4), półfinał BNP Paribas Masters

Fani zgromadzeni w hali w Bercy obejrzeli dwa fenomenalne widowiska jeden po drugim. Urodzony w Paryżu Monfils zwyciężając Federera osiągnął w tej imprezie drugi finał z rzędu. Niesiony dopingiem znakomitej publiczności w decydującym secie odrodził się ze stanu 1:4, a w 12. gemie obronił pięć piłek meczowych, by w trzecim tie breaku zapewnić sobie zwycięstwo po dwóch godzinach i 41 minutach. To jego pierwsze zwycięstwo w szóstym spotkaniu z 16-krotnym triumfatorem Wielkiego Szlema.

- Jestem szczęśliwy, że pokonałem Rogera. On jest kimś, kogo bardzo podziwiam. On jest legendą tenisa, legendą, nad którą ja odniosłem piękne zwycięstwo. Zapamiętam to do końca swojego życia - powiedział Monfils. - Co więcej to wydarzyło się w tym samych specjalnych dla mnie warunkach, w Paryżu, więc to jest dopiero szczęście.

Federer po raz czwarty w 2010 roku przegrał mecz, w którym miał piłki meczowe. Poza półfinałem US Open z Đokoviciem nie wykorzystał trzech meczboli w spotkaniu z Marcosem Baghdatisem w III rundzie w Indian Wells, a dwa tygodnie później w Miami zmarnował jedną piłkę meczową i przegrał w 1/8 finału z Tomášem Berdychem.

3. John Isner - Nicolas Mahut, 6:4, 3:6, 6:7(7), 7:6(3), 70:68, I runda Wimbledonu

Niesamowita dyspozycja serwisowa, siła fizyczna i wytrwałość obu tenisistów spowodowały, że ten mecz rozgrywany był w ciągu trzech dni. W czwartek gdy tenisiści w końcu dobrnęli do końca pojedynku na korcie 18 były tłumy kibiców oraz gość honorowy królowa Elżbieta II. Najdłuższy mecz w historii tenisa trwał 11 godzin i pięć dni czystej gry i ustanowionych zostało mnóstwo rekordów, które być może nigdy nie zostaną pobite. Isner zakończył tę konfrontację zwycięskim bekhendem wzdłuż linii i było to jego 246. kończące uderzenie. V set tego magicznego pojedynku odbywającego się na świętej londyńskiej trawie trwał osiem godzin i 11 minut, o 98 minut więcej niż dotychczasowy najdłuższy mecz w historii tenisa.

- Absolutny wojownik - powiedział Isner o pokonanym Mahut. - To śmierdzące, że ktoś musiał przegrać. Dzielenie tego z nim było absolutnym honorem. Może spotkamy się jeszcze gdzieś po drodze i wtedy nie będzie 70:68? Zanim Amerykanin przełamał Francuza w 183. gemie obaj tenisiści utrzymywali swoje serwisy przez 168 gemów z rzędu. W całym meczu, w którym rozegrano 980 piłek, były tylko trzy przełamania. Obaj tenisiści ustanowili również rekord w liczbie zaserwowanych asów: 113 Isner, 103 Mahut oraz liczbie kończących uderzeń (w sumie 490).

2. Robin Söderling - Michaël Llodra, 6:7(0), 7:5, 7:6(6), półfinał BNP Paribas Masters w Paryżu

Pupil gospodarzy Llodra po zwycięstwach nad Đokoviciem i Nikołajem Dawidienką osiągnął swój pierwszy półfinał w cyklu Masters 1000. Drogę do finału zamknął mu Söderling, z którym stworzył porywające widowisko. Stosujący taktykę serwis i wolej Llodra w decydującym secie wrócił do gry ze stanu 1:4, a w 12. gemie miał trzy piłki meczowe. Söderling wszystkie obronił i sięgnął po zwycięstwo w decydującym tie breaku po dwóch godzinach i 49 minutach tenisowej maestrii.

- Dzisiaj był wspaniały mecz. Może to nie było ładne, ale jestem tutaj jako zwycięzca - mówił Söderling, który w finale pokonał także drugiego faworyta gospodarzy Monfilsa i zdobył swój pierwszy tytuł w cyklu Masters 1000. - Myślę, że tenis jest bardzo mentalnym sportem, ponieważ tutaj każdy może wygrać, każdy jest taki dobry. Więc od strony mentalnej rozstrzyga się wiele meczów.

1. Rafael Nadal - Andy Murray 7:6(5), 3:6, 7:6(6), półfinał Masters

Zaczęło się jak u Hitchcocka, czyli od trzęsienia ziemi i z każdą sekundę napięcie rosło. - Dzisiaj zrozumiałem dlaczego gram w tenisa - powiedział faworyt Brytyjczyków Murray po trzysetowej łamiącej jego serce porażce z tytanem Nadalem.

Pełną zwrotów akcji, fantastycznych wymian z głębi kortu, spięć pod siatką batalię Nadala z Murrayem z miejsca uznano za jedno z najlepszych spotkań dekady. Dla Murraya była na szansa na wygranie największego turnieju w karierze na swojej ziemi. Nadal miał już na koncie trzy wygrane turnieje wielkoszlemowe, a przez sezon na kortach ziemnych przebrnął bez porażki. To był jeden z najlepszych sezonów w erze otwartej w wykonaniu jednego tenisisty. W trwającym trzy godziny i 11 minut elektryzującym widowisku w obecności 17,5 tys. kibiców w monumentalnej hali O2 Murray w decydującym secie od stanu 3:5 doprowadził do tie breaka, w którym prowadził 4-1. Górą był jednak Nadal, który w ten sposób osiągnął swój pierwszy finał w kończącej sezon imprezie.

- To był fantastyczny mecz - powiedział Hiszpan, który w wielkim finale przegrał z Federerem. - Jestem bardzo szczęśliwy, że pokonałem tak wielkiego mistrza jak Andy. Dla mnie to niewiarygodne zwycięstwo. Jestem bardzo szczęśliwy z tego wszystkiego, ponieważ był to naprawdę ciężki mecz z jednym z najlepszych tenisistów na świecie.

Komentarze (0)