ATP Challenger Tour: Rochus wciąż nie przestaje zadziwiać

Belg Olivier Rochus (ATP 116) wygrał w zeszłym tygodniu silnie obsadzony w Le Gosier na Gwadelupie turniej cyklu ATP Challenger, dzięki czemu powrócił do Top 100 światowego rankingu. Mierzący 168 cm zawodnik, w przeciwieństwie do swoje brata Christophe'a, nie zamierza kończyć swojej tenisowej kariery.

W tym artykule dowiesz się o:

To już staje się pewną regułą, iż gracze, którym nie powiodło się w imprezie rangi ATP Masters 1000 w Indian Wells, decydują się na start w organizowanych na kontynencie amerykańskim challengerach. Warto przypomnieć, że w ubiegłorocznych zawodach w Sunrise na Florydzie, skąd do Miami jest przysłowiowy rzut kamieniem, rozstawiony z numerem pierwszym był Czech Radek Štěpánek, 17. wówczas rakieta świata. Jednak w obecnym sezonie, kiedy czołowi tenisiści walczyli o najwyższe tenisowe laury w słonecznej Kalifornii, pozostali gracze mogli wybierać pomiędzy odkrytą przez Krzysztofa Kolumba Gwadelupą, położoną bardziej na południe Kostaryką lub też bardziej na północ oddalonym kanadyjskim Rimouski. Nie bez znaczenia w wyborze miejsca przygotowywania się do kolejnych startów w głównym cykl zawodowym, była bliskość Florydy, gdzie też zamierzali się przenieść z Kalifornii czołowi zawodnicy świata.

Rochus podbija Małe Antyle

Rozstawieni w Le Gosier zawodnicy swój udział w turnieju rozpoczęli od II rundy i już wówczas sześciu z nich pożegnało się z imprezą. Odpadli m. in. Włoch Fabio Fognini (ATP 54) i zeszłoroczne objawienie sezonu, Niemiec Tobias Kamke (ATP 68). Jako jedyny do półfinału z czołówki dotarł Fin Jarkko Nieminen (ATP 51), turniejowa "jedynka", który jednak na tym etapie musiał uznać wyższość Francuza Stéphane'a Roberta (ATP 191). Właśnie to zamieszanie w pełni wykorzystał nierozstawiony w głównej drabince Rochus, który w pojedynku o finał ograł mało znanego Portugalczyka Gastão Eliasa (ATP 357). Belg oddał następnie Robertowi zaledwie pięć gemów i tracąc tylko jednego seta w całym turnieju, zdobył swoje pierwsze od dwóch lat trofeum.

Giovanni broni honoru braci Lapenttich

Do Kostaryki wybrało się niewielu Europejczyków, a ten najwyżej rozstawiony w zawodach, Rosjanin Tejmuraz Gabaszwili (ATP 77), odpadł w ćwierćfinale z Chorwatem Franco Skugorem (ATP 164). 23-latek z Szybenika, turniejowa "ósemka", nie dał jednak rady w pojedynku o finał Ekwadorczykowi Giovanniemu Lapentti (ATP 206), który jest młodszym bratem będącego u schyłku swojej tenisowej kariery utytułowanego Nicolása. 28-latek z Guayaquil wygrał imprezę w San José, rozprawiając się w pojedynku o tytuł z Rosjaninem Igorem Kunicynem (ATP 103). Tenisista z Władywostoku w półfinale ograł rewelacyjnie spisującego się na Karaibach reprezentanta Dominikany Victora Estrellę (ATP 230).

Rimouski, afrykańska kolonia w Kanadzie

Ubiegłorocznego challengera w Rimouski wygrał reprezentant RPA Rik de Voest, odprawiając w drodze po tytuł m .in. Michała Przysiężnego. Ten urodzony w Mediolanie zawodnik nie zdecydował się jednak bronić wywalczonego przed rokiem tytułu, ale godnie zastąpił go jego rodak Fritz Wolmarans (ATP 254). Afrykanin pokonał w półfinale 20-letniego Kanadyjczyka Vaska Pospisila (ATP 346), a w finale po trzy setowym boju ograł najwyżej rozstawionego w imprezie Amerykanina Bobby'ego Reynoldsa (ATP 155). Swoją obecność w głównej drabince zaznaczył także młody reprezentant Izraela Amir Weintraub (ATP 257). Tenisista, który dał się we znaki Jerzemu Janowiczowi podczas marcowego spotkania Izrael-Polska w ramach Pucharu Davisa, doszedł do ćwierćfinału, gdzie po trzech setach zwyciężył go Reynolds.

"Mini" najlepszy w Rabacie

Rabat gościł w zeszłym tygodniu przygotowujących się do sezonu na kortach ziemnych zawodników. Tradycyjny cykl marokańskich imprez zakończy się w Casablance, turniejem rangi ATP World Tour 250, którego patronem przed laty był nieżyjący już król Hassan II. W tegorocznym challengerze w Rabacie najwyżej rozstawionym tenisistą był Portugalczyk Rui Machado (ATP 94), ale już po pierwszym spotkaniu wypadł z rywalizacji. W półfinale nie zagrał zresztą ani jeden rozstawiony zawodnik i to właśnie wykorzystał Czech Ivo Minář (ATP 171), półfinałowy pogromca Słowaka Martina Kližana (ATP 164). Rywalem 26-letniego prażanina w spotkaniu o tytuł był mający polskie korzenie Australijczyk Peter Luczak (ATP 178), który w meczu o finał zwyciężył rewelacyjnie spisującego się Tunezyjczyka Maleka Jaziriego (ATP 328). Minář ograł w dwóch setach Luczaka i znacznie przybliżył się do Top 100 tenisistów globu, gdzie przed dwoma laty zajmował nawet 62. pozycję.

Triumf Ignatika w chińskim Kantonie

W Kantonie, podobnie jak w japońskim Kioto, numerem jeden był reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni Go Soeda (ATP 109), który niestety na I rundzie zakończył rywalizację w chińskich zawodach. Dobrą dyspozycję zaprezentowali także tenisiści niemieccy, Matthias Bachinger (ATP 160) i Cedrik-Marcel Stebe (ATP 335), którzy znaleźli się w półfinale turnieju. Nie było jednak im dane powalczyć o końcowy triumf, bowiem finalistami zostali Rosjanin Aleksander Kudriawcew (ATP 144) i Białorusin Uładzimir Ignatik (ATP 200). Mistrzowski tytuł wywalczył 20-letni tenisista białoruski, który jedynego seta stracił w I rundzie w pojedynku z reprezentantem Tajlandii Danai Udomchoke (ATP 312).

Źródło artykułu: