Urodzona w Bad Oldesloe, Julia to kolejna młoda Niemka, powoli wdzierająca się do światowej czołówki. Na początku sezonu pojawiła się w niej Andrea Petković, a od kilku lat duże nadzieje pokłada się w mających polskie korzenie Sabine Lisicki (Sabinie Lisickiej) i Angelique Kerber (córka tenisisty Sławomira), a także w dobrze grającej w Stuttgarcie Kristinie Barrois. Tym razem właśnie Görges podbiła serca fanów, zasłużenie wyjeżdżając z hali wygranym Porsche.
Sklasyfikowana na 27. miejscu w światowym rankingu zawodniczka karierę rozpoczęła w 2005 roku. W poprzednim sezonie wygrała swój pierwszy turniej w WTA Tour, w Bad Gastein. Ten rok rozpoczęła od półfinału w Auckland i III rundy Australian Open, gdzie stawiła opór Szarapowej. Największy sukces odniosła jednak na własnej ziemi, ogrywając w znakomitym stylu Samanthę Stosur i Karolinę Woźniacką.
Mecz z Australijką śmiało mogę nazwać jednym z najpiękniejszych i najciekawszych spotkań kobiecego tenisa, jaki zdarzył się w ostatnim czasie. Toczące się w nieprawdopodobnym tempie widowisko, od pierwszej do ostatniej piłki budziło ogromny podziw. Niejednokrotnie po zagraniach zarówno młodzieżowej mistrzyni Niemiec, jak i finalistki Roland Garros, ręce same składały się do oklasków. Görges wytrzymała również psychicznie, nie powstrzymując się od kończącego uderzenia nawet w najważniejszych, decydujących fragmentach pojedynku. Właśnie wtedy, mimo ogromnego zmęczenia i presji nałożonej przez doping miejscowych fanów, wygrała najbardziej efektowne, jak i efektywne punkty.
Świetna ofensywa doprowadziła ją do finału, gdzie po raz kolejny zachwyciła wszystkich koneserów białego sportu. Nawet szybka i niezmordowana Woźniacka musiała uznać wyższość Julii. Po wielu kapitalnych zagraniach Niemki, Dunka odprowadzała tylko piłkę wzrokiem, nie mając kompletnie nic do powiedzenia. Julia z uśmiechem na ustach zmuszała swoją młodszą, ale bardziej doświadczoną rywalkę do robienia prostych błędów, przynoszących potrzebne punkty, aby po ostatniej akcji znów rozjaśnić niemiecką halę swoim szerokim uśmiechem.
Zdecydowanie największym atutem Görges jest rewelacyjny forhend, miażdżący po kolei wszystkie jej przeciwniczki. To właśnie to zagranie przynosi jej najwięcej korzyści. Potrafi w ten sposób całkowicie zdemolować konkurentkę. Jej mocną stroną jest również świetny serwis, niejednokrotnie rozpoczynający atak. W kolejnych miesiącach popracować musi jednak nad bekhendem, który jak na razie obiega w każdej możliwej sytuacji. W wielu przypadkach, kiedy popełni drobny błąd, otwiera w ten sposób cały swój kort, nadziewając się na groźny kontratak przeciwniczki. Właśnie w takich momentach ujawniają się jej problemy z ustawieniem, spowodowane czerpaną z gry radością.
Jeden turniej, w którym stała się wielkim objawieniem, rozegrany w dodatku w ojczystym kraju, na pewno nie stawia Niemki w roli największej faworytki zbliżającego się wielkoszlemowego Roland Garros. Swoją porywającą grą pokazała jednak, że będąc w życiowej formie, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Będąca na fali Görges na pewno będzie groźna w następnych imprezach, a jej nadzwyczajny forhend będzie imponował kibicom z całego świata. Niech zwycięża piękny tenis, niech wygrywa Julia Görges!