Agnieszka Radwańska, 22 lata, dotarła do ćwierćfinału Australian Open 2011 (foto EPA)
Na razie jednak odpoczynek przed sobotnim wysiłkiem. - Spodziewałam się, że będzie gorzej - powiedziała Radwańska o swoich problemach z kręgosłupem. - Lepiej niż w pierwszym meczu zawiązaliśmy opatrunki na plecach. Teraz tak mnie ściskają, że ledwo mogę się schylić i zawiązać buty. Codziennie chodzę na masaże i do fizjoterapeuty, więc plecy jakoś się trzymają - mówiła.
Drugi mecz w turnieju grała przeciw Hindusce Mirzy (6:2, 6:4). - Chyba poszło mi nawet lepiej niż w I rundzie. Wystarczyło poczekać, aż ona zacznie popełniać błędy, bo rzadko wchodzą jej wszystkie odważne zagrania - przyznała Isia.
Robertowi Radwańskiemu spotkanie wydało się... nudne. Oprócz tego ojciec i trener najlepszej polskiej tenisistki zauważa ważną tendencję w grze córki: - Cieszę się, że ratuje się z sytuacji serwisem. Kiedyś to było jej słabe uderzenie, dziś jest jednym z lepszych.
Pojedynek z Wickmayer zapowiada się pasjonująco. Wysoka, mocno bijąca piłkę Belgijka w decydującej faktycznie o losach ubiegłorocznego starcia w Pucharze Federacji grze w Bydgoszczy pokonała Radwańską po obronie trzech meczboli. - Yanina gra podobnie do Mirzy, też takie mocne bum-bum. Na pewno muszę zagrać bardzo dobry mecz, żeby zwyciężyć - powiedziała krakowianka.